Strona G��wna
Szukaj:   
abc     o nas     login
Wzmocnij POWER - wyjd¼ na rower

Wysoczyzna Elbląska

Wzniesienie Elbląskie to doskonałe miejsce do rowerowania; zróżnicowanie terenu, malownicze wąwozy, bukowe lasy, ciekawe miejsca i wspaniałe widoki na Zalew Wiślany. Przejeżdżając tamtędy kilkakrotnie, obiecywaliśmy sobie powrót w te niewątpliwie ciekawe strony na rowerach. Nie do koñca udało się to na Wakacyjnym Wyjeździe Rowerowym Mazury i Warmia. Chcieliśmy zagłębić się w malownicze wąwozy, powłóczyć po bukowych lasach, pooglądać charakterystyczne dla tego regionu domy podcieniowe i popodziwiać Zalew Wiślany wraz z unikatową Mierzeją Wiślaną w pełnej okazałości. W długi czerwcowy weekend ruszyliśmy na podbój okolic Elbląga.


Ze względów komunikacyjnych naszą podróż rozpoczęliśmy w Malborku, gdzie nastąpiło spotkanie i połączenie dwóch ekip: warszawskiej i trójmiejskiej. Tradycyjnie (BSC2 również zaczynał się w Malborku) udaliśmy się pod zamek, który po raz kolejny zachwycił nas swoją dominującą nad okolicą bryłą.

Z Malborka wyjechaliśmy czerwonym kopernikowskim szlakiem wzdłuż Nogatu. Być może nawet sam Kopernik przemierzał Żuławy tym szlakiem, jednak na pewno od jego czasów nikt nim nie chodził, o czym świadczył brak oznaczeñ i miejsca zwyczajnie nie do przejścia. Klucząc to szlakiem, to drogami dotarliśmy w spiekocie dnia do Rakowa, gdzie urządziliśmy sobie dłuższy popas nad małym jeziorkiem, w którym można było się ochłodzić. Co niektórzy nawet zanurzyli swe ciała w wodzie, jednak ochłody szukaliśmy głównie w cieniu, a o cieñ na Żuławach trudno, bo rośnie tutaj niewiele drzew.

Przez Jazową i Kępę Rybacką wzdłuż Nogatu dotarliśmy w okolice Zatoki Elbląskiej. Zrobiliśmy małą pętlę w poszukiwaniu widoków na Zalew Wiślany, jednak zgubiliśmy szlak i panoramę Zalewu zobaczyliśmy dopiero dnia następnego. Przez most pontonowy na rzece Elbląg dotarliśmy do skraju wzniesienia i w Jagodnej wspięliśmy się jednym z wielu wąwozów. Nasz pierwszy nocleg wypadł pod lasem na skraju pola świeżo skoszonej trawy.

Dnia drugiego pobudkę urządziło nam słoñce, już o 7:00 rano nie dało się leżeć w środku i choć pobudka była przewidziana dopiero na 8:00, wszyscy bez udziału kierownika pośpiesznie opuszczali namioty dużo, dużo wcześniej. Rano złożył nam gospodarską wizytę człowiek, który przyjechał ciągnikiem przerzucić siano na polu, gdzie rozbiliśmy namioty. Zabawiał nas rozmową przy pakowaniu, okazało się np., że w lesie na skraju którego nocowaliśmy, pełno jest dzików.

Późna pobudka i okrężna droga do Suchacza bynajmniej nie wynikała z pobłażliwości kierownika, lecz z zaplanowanego spotkania z Radkiem i Renatą, którzy właśnie tam mieli do nas dołączyć. Tak więc spokojnie mogliśmy sobie pooglądać kościół w Próchniku oraz domy podcieniowe w Próchniku i Łęcze. Gdy jechaliśmy drogą przez lasy w kierunku Ogrodnik, zachwyciło nas leśne jezioro całe w nenufarach. Wreszcie odbiliśmy z asfaltu i zagłębiliśmy się w jar, który zaprowadził nas wprost na kameralną plażę we wczasowisku Suchacz. Tutaj nad Zalewem Wiślanym Piła przygotował marynatę Tikka Masala, a Radek przywiózł piersi kurczaka. Zamarynowany kurczak wylądował w sakwie szczelnie zawinięty w kilka worków foliowych, a my w pełnym już składzie wspięliśmy się malowniczą drogą w bukowy las, z której mogliśmy podziwiać panoramę Zalewu Wiślanego i Mierzei, następnie przez Kadyny dotarliśmy do Tolkmicka. W porcie nie odmówiliśmy sobie wbicia się w Zalew, czyli przejazdu na falochron.

Z Tolkmicka wyruszyliśmy szlakiem nad brzegiem Zalewu do Fromborka. Szlak prowadził najpierw drogą z płyt betonowych a następnie leśnymi duktami, które na przemian to opadały w dół, to stromo wznosiły się. Do Fromborka pozostawało niezmiennie 10 km, choć my posuwaliśmy się cały czas do przodu. Wkrótce nastąpiło wyjaśnienie tej zagadki, okazało się, że pomyliliśmy kierunki i zamiast we Fromborku wyjechaliśmy z lasu w Chojnowie, a do Fromborka pozostało 10 km...

We Fromborku część ekipy udała się od razu do knajpy, jako że pora była popołudniowa, inni wjechali najpierw na Wzgórze Katedralne. Niestety Fromborska katedra była już zamknięta. W porcie zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Wyjazd z miasteczka przedłużył się, bo spotkałem kolegę Jarka, który przyjechał tutaj na ślub przyjaciela. Koniec koñców po uzupełnieniu zapasów, głównie wody i napojów, wyruszyliśmy nad rzekę Baudę, w kierunku grodziska Bohdany, gdzie zamierzaliśmy zanocować.

Na miejscu tym razem Piła od razu przystąpił do kucharzenia. Męska część ekipy zajęła się przygotowaniem ognia, żeñska natomiast od razu zniknęła w rzece, oddając się czynnościom higienicznym. Tutaj, w trakcie utarczek słownych pomiędzy czystą i pachnącą częścią ekipy a tą... mniej czystą (niektórzy utrzymują, że przez jeden dzieñ na rowerze nie są w stanie się zabrudzić) zrodził się pomysł alternatywnego utrzymywania czystości ciała, a mianowicie: „umyje się potem” Jednak stanowczy protest i groźba spędzenia nocy pod gołym niebem zrobiły swoje i po pysznej kolacji nawet najbardziej oporni umyli się w rzece. Głośne rechotanie żab utuliło wszystkich do snu.

Następnego dnia rankiem pożegnali nas Gosia z Piłą, którzy musieli wcześniej wracać, a my skierowaliśmy swoje rowery w kierunku Braniewa. Dojechaliśmy tam międzynarodowym szlakiem rowerowym R-64 najpierw wzdłuż Baudy, skąd mogliśmy jeszcze podziwiać wzgórze Katedralne we Fromborku, potem przez łąki nad Zalewem Wiślanym (Wybrzeże Staropruskie) do Nowej Pasłęki, gdzie urządziliśmy sobie dłuższy popas na plaży, żeby wzdłuż rzeki Pasłęki wjechać do Braniewa. W Braniewie wiadomo – zakupy, bo dalej już tylko pola i lasy. Z Braniewa obraliśmy kierunek południowy wzdłuż Pasłęki. Próbowaliśmy przebijać się czerwonym szlakiem, ale bezskutecznie – zarośnięty szlak skutecznie ukrywał przed nami wdzięki Pasłęki. Dopiero nad Jeziorem Pierzchalskim udało nam się dotrzeć do wody. Wylądowaliśmy w pięknym rezerwacie ze ścieżką dydaktyczną w zakolu jeziora. Mogliśmy dowiedzieć się i zobaczyć, szczelinę w drzewie, gdzie ptak wkłada sobie szyszkę a następnie wydłubuje dziobem nasiona – tzw kuźnia dzięcioła albo pęknięcie a następnie deformacja pnia wywołana niską temperaturą - listwa mrozowa. Miejsce było na tyle urocze, że żal było z niego wyjeżdżać, ale chcąc uszanować stałych mieszkañców tego miejsca, rozłożyliśmy obozowisko 2 km dalej na stromej skarpie.

Ostatniego dnia przez Stare Siedlisko, Młynary, Milejewo dotarliśmy do Elbląga.

Czerwcowy wyjazd z powodzeniem można zaliczyć do udanych; dopisała zarówno pogoda, niezmiennie słoneczna przez 4 dni, jak i frekwencja uczestników, tym razem aż 9 osób! Brawa należą się nowym uczestnikom Renacie i Arturowi, którzy mimo obaw spisali się dzielnie i „dali radę.”

Trasa:
7.06.2007 czwartek 72 km

Malbork - Szawałd - Laskowice Wielkie - Laskowice Małe- Lipinka - Myszewo - Lubstowo - Rakowo - Jazowa - Kepa Rybacka - Cieplice - Batorowo - Rubno Wielkie - Jagodna - Próchnik

8.06.2007 piatek 66 km

Próchnik - Rakowo - Ogrodniki - Pagórki - Łęcze - Suchacz - Kadyny - Tolkmicko - Chojnowo - Pogrodzie - Narusa - Frombork - Grodzisko Bogdany

9.06.2007 sobota 65 km

Grodzisko Bogdany - Biedkowo - Grabina - Różaniec - Nowa Pasłęka - Ułowo - Braniewo - Trąbki - Chruściel - Dębiny Leśne

10.06.2007 niedziela 44 km

Dębiny Leśne - Stare Siedlisko - Młynary - Podgórze - Nowe Monastyrzysko - Majewo - Milejewo - Elbląg

Pojechali:

  • Bogusia Kikłowicz
  • Dorota Koreñ
  • Gosia Piłaciñska
  • Renata Wojciechowska
  • Artur Czarnecki
  • Radek Jędrzejczak
  • Piotr Piłaciñski
  • Piotr Szlachta
  • Piotr Zabłudowski

Skomentuj >>

Pozdrowienia~alfa.com.hel.neon24.pl
Serdecznie witam uczestników wyprawy. Szukałam dzisiaj danych pod hasłem lasy wokół Fromborka i gdy zobaczyłam napis - Chojnowo- musiałam wpaś ... [dalej]2015-10-04 16:33
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz.
strona główna |  index

0.02095 sek.  optima cennik