Strona G��wna
Szukaj:   
abc     o nas     login
Wzmocnij POWER - wyjd¼ na rower
z powrotem strona główna do góry

ZIMOWE PORADY PETE'A Z OTTAWY

Autor: Pete Hickey
Przekład: Zbycho
[uwagi w nawiasie kwadr.-- przyp. tlum.]
PRELUDIUM

Uzywam roweru do dojazdow przez caly okragly rok. Robię to od dwunastu lat. Zimy tu w Ottawie sa stosunkowo zimne i snieżne. Ottawa jest drugą najzimniejsza stolica świata. Poniższe uwagi są wynikiem mojego własnego doswiadczenia. Nie zalecam ich, jedynie mowie co działa w moim wypadku. Może będą dla was użyteczne, może tez te głupoty rozbawią was.

O MNIE

Nie jestem prawdziwym rowerzysta. Ja tylko dojezdzam na rowerze. Nawet gdy zaliczalem stowe [mil dziennie] byl to tylko dojazd. Wybieralem sie na konferencje do miasta oddalonego o 110 mil [ok.180 km], wiec pojechalem na rowerze. Tam i z powrotem. (Czy to oznacza ze zaliczylem dwie stowy?) Raczej nie uzywam roweru do przejazdzek. Wiele z tego co powiem spowoduje, ze prawdziwi rowerzysci rwac beda wlosy z glowy. Ja jednak mam troje dzieci i nie stac mnie na bycie rasowym rowerzysta.

Ludzie czesto pytaja mnie dlaczego jezdze... Sam nie wiem. Moglbym powiedziec, ze dla zaoszczedzenia pieniedzy, ale nie. Benzyna daje wiecej energii z dolara niz jedzenie. (No dobra, gdybym jadl tylko fasole, ryz i makaron... Ale ja chce urozmaicenia!) Czy robie to by chronic srodowisko? Nie! Nie podpisuje sie pod niczym. Nie jezdze tez dla zdrowia, chociaz w miare przyplywu lat widze wyrazne pozytki. Chyba robie to po prostu dlatego, ze lubie.

DEFINICJE:

Poniewaz slowa takie jak "bardzo", "niezbyt", itp. sa bardzo subiektywne, bede trzymal sie nastepujacych definicji:

  • Zimno: nie zimniej niz -10¤C
  • Bardzo zimno: od -10¤C do -17¤C
  • Skrajnie zimno: od -17¤C do -26¤C
  • Wsciekle zimno: ponizej -26¤C
PODSTAWOWE ZASADY:

Mam dwie:
1) Jesli cos jest dobre, nie psuj; jesli jest to byle co, nie musisz sie o to martwic.
2) Moj algorytm jazdy na rowerze to chamski upor: pedaluj, pedaluj; tak dlugo, az w koncu dojedziesz.

Pedalowanie w sniegu to kwestia oporow: za duze, by posuwac sie do przodu, za male by utrzymac rownowage.

WARUNKI DROGOWE

Wiecej na ten temat bedzie dalej. Teraz wystarczy zauwazyc, ze wala calkiem sporo soli. Rozbryzgi wody smakuja jak zupka Lipton Chicken do ktorej dosypano lyzke soli. Sol zjada metal. Rowery rozpuszczaja sie.

SPRZET

Rower: Chociaz mam lepszy rower, na ktorym jezdze przy lepszej pogodzie, do zimowej jazdy kupuje rowery na rynku, takie po 25$. Sa jak jednorazowki. Gdy zaczyna sie rozpuszczac odkrecasz co sie da a reszte wyrzucasz.

Teraz dojezdzam na kolarzowie. Jezdzilem na gorskich, ale teraz wrocilem do kolarzowek. Oto moje wyjasnienie: Gorskie kosztuja na rynku przynajmniej 50$, maja tu wieksze wziecie. Poniewaz jezdzilem na obydwoch, pozwole sobie je porownac.

Gorskie latwiej sie prowadza, ale sa gorsze w glebokim sniegu. Kolarzowa lepiej przebija sie przez zaspy. Mozna na niej jechac przez glebszy snieg, a gdy jest zbyt gleboki zeby jechac to latwiej ja niesc.

Blotniki? Wyglada na dobry pomysl, moze kiedys sprobuje. Na razie jednak mysle, ze snieg i lod zbily by sie miedzy kolem a blotnikiem i byloby ciezko pedalowac. Mam bagaznik z tylu wiec przytwierdzam do niego kawalek dykty, zeby mi za duzo smieci nie wrzucalo na plecy.

Bardzo bym *lubial* dogladac swoj rower zima ale kiepsko robic to na dworze. Moja zona nie pozwala mi przenosic roweru oblepionego bryja przez cala chalupe do piwnicy. Ale zwykle choc raz na miesiac jest na tyle cieplo, ze moge wziac wiadro, splukac bloto z roweru i jak wyschnie, wniesc do srodka.

Rozbieram wszystko na czesci, czyszcze i skladam do kupy, uzywajac mnostwa smaru. Uzywam towotu do maszyn rolniczych, bo bardziej odporny na dzialanie zywiolow. Gdy skladam wszystko razem, smaruje najpierw gwinty a potem pokrywam nakretki, podkladki i co tam jeszcze, gruba warstwa smaru. To zapobiega sytuacji, gdy sa tak zardzewiale, ze nie mozna ich usunac. Zapobieganie korozji to podstawowe zadanie smaru, smarowanie to drugorzedna sprawa. Pamietajcie wpuscic kropelke oleju na gwint kazdej ze szprych, inaczej zardzewieja tak, ze nie da sie pozniej nacentrowac kola.

Na dworzu trzymam plastykowa butelke po ketchupie, w ktorej mam olej samochodowy (ostatnio uzywam zwyklego oleju nr 90 do skrzyni biegow). Co dwa lub trzy dni biore te butle i smaruje lancuch, przerzutke i hamulce. Kapie to wszedzie, pod i za rowerem, i brudzi nogawy moich spodni. Widzicie -- mowilem ze nie robie tego z troski o srodowisko. Przez caly sezon zostawiam na sniegu pewnie z cwiartke gestego oleju.

UBRANIA

Zaczynajac od dolu, na nogi wkladam Sorell Caribou [rodzaj wysokich filcakow]. To takie wielgachne buciory, ale za to w nozki cieplutko. Wyprobowalem, ze w przeciwnym wypadku przy mrozach od skrajnych do wscieklych paluchy by mi zamarzly. Te buty nie ulatwiaja jazdy ale grzeja (patrz moja zasada nr 2). Nie pasuja do zadnych noskow jakie widzialem. Kiedys ubieralem lzejsze buty przy mniejszych mrozach ale kto by sie klopotal przepowiadaniem pogody. Wiec teraz po prostu jak nie jest zbyt zimno to rozsznurowuje je do polowy. Im zimniej sie robi, tym wyzej, az w koncu mam je zasznurowane jak sie patrzy.

Na szczescie mokre dni nie sa zbyt zimne a zimne dni nie sa zbyt mokre. Gdy jest sucho, ubieram pare spodenek kolarskich i jedna lub dwie (w zaleznosci od temperatury i wiatru) pary spodni dresowych. Wiem co to lycra i polypro (uzywam ich na narty) ale nie sluzy im bloto i bryja. (Patrz regula nr 1.) Oszczedzam swoje lepsze ciuchy na narty.

Waznym skladnikiem ubioru przy mrozach od skrajnych do wscieklych jest trzecia skarpeta. Zaklada sie ja na to, no wiecie, miedzy nogami. Nie zeby bardziej imponowac panienkom, tylko dla izolacji. Latem, kiedy o tym wspominacie moze byc smiesznie, ale gdy wam sie przytrafi odmrozenie penisa, nie bedzie wam do smiechu. Mowie z autopsji! Dwa razy!!! Musze sie przyznac, ze nie wiem co w tym temacie poradzic paniom.

Idac dalej do gory, zakladam barchanowa koszulke z polypro, na to sweter z welny a na wierzch bluze narciarke (taka oblesna z kolorowym paskiem przez plecy). Ta kurtka narciarka ochrania reszte ubrania a temperature latwo mozna regulowac rozpinajac zamek blyskawiczny.

Zwykle ubieram chuste. Przez lata cale mialem obsesje, ze wkreci mi sie w szprychy i udusze sie na srodku ulicy, ale jakos do tej pory mi sie to nie zdarzylo. :-) Gdy mrozy sa skrajne (lub zimniej) lubie miec cieplo w szyje. Jest tylko jeden problem: czasem wilgoc z mojego oddechu powoduje, ze chusta przymarza mi do brody.

Na rece ubieram welniane jednopalcowe, gdy nie jest zbyt zimno; jak sie robi naprawde zimno to wkladam pieciopalczaste narciarki (Swix) a welniane jednopalcowe na wierzch. Rece poca sie troche (przynajmniej moje) i lubie obserwowac, jak wilgoc zamarza na zewnatz welnianek. Patrzac na to, moge powiedziec ktore miesnie pracuja. Ciagle mnie bawia takie rzeczy.

Na glowie nosze toczek (chyba mowi sie na to narciarka?) a na to kask. Nie zakladam zadnej z tych masek na cala twarz, bo nie znalazlem takiej, ktora by wspolpracowala dobrze z okularami. Przy mrozach wyjatkowych do wscieklych moje czolo zamarza, wiec naciagam czape w dol. Dolne konce uszu zawsze wystaja i odmrazaja sie, wiec w tym sezonie mam zamiar pozyczyc od syna na probe kominiarke z lifa/polypro. Jest dosyc cienka wiec nie bedzie przeszkadzac, a niewiele przeciez trzeba zeby uchronic sie przed odmrozeniem.

Do plecaka wkladam ubrania na caly dzien. Wszystko co w plecaku laduje w plastykowych torbach. Sprawdzajcie je czesto na szczelnosc. Mala dziurka na gorze moze spowodowac, ze woda wejdzie i nie wyjdzie. W ten sposob rzeczy robia sie bardziej mokre, niz mozna by sobie zyczyc. Wszystkie zamki blyskawiczne koroduja; nawet te plastykowe po kilku latach sa do niczego.

JAZDA

Zima drogi sa wezsze. Sa bandy sniezne obu stronach. Samochody nie spodziewaja sie spotkac rower. Jest tylko kilka godzin swiatla dziennego a jazda jest trudniejsza. Wiec badzcie ostrozni.

Nie troszcze sie o przepisy ruchu drogowego, troszcze sie jedynie o swoje zycie. Wiec zdecydowanie wole wjechac na bande sniegu niz ryzykowac kolizje z samochodem. W ciagu tych dwunastu lat nie mialem wypadku zima. Za to celowo wjechalem w wiele band snieznych.

Czasem w czasie zamieci snieznej zdarza sie, ze po prostu nie da sie pedalowac. Czasem trzeba przeniesc rower przez otwarte pole. Wtedy doceniam swoje wysokie filcaki.

Zima pedalowanie wymaga wiecej energii. Smar robi sie gesty i czesci (zarowno roweru jak moje) nie poruszaja sie tak latwo. Trzeba kalkulowac o 30% wiecej czasu na pokonanie tej samej odleglosci, a nawet dwa razy tyle w czasie szalejacej burzy snieznej.

Wiatr zawsze jest gorszy zima. Wcale nierzadko zdarza sie, ze nawet z gorki trzeba pedalowac.

Uwazajcie w "chlupiaste" dni. Wyobrazcie sobie 20cm sniegi i zaraz potem deszcz. To daje mnostwo bryji. Jesli samochod przejedzie szybko przez taka bryje, moze fale takiej bryji poslac prosto na was. To cos wazy! Gdy cie walnie taka fala, mozesz stracic rownowage. To mniej wiecej tak, jakby wrzucono wam na plecy worek zgnilych kartofli. Takie cos moze zwalic z nog nawet pieszego.

Najgorszy jest zamarzajacy deszcz. To dziwne, ale wydaje mi sie ze latwiej jest przejechac na rowerze przez parking pokryty szklanka lodu, niz przejsc po nim. Jedyny problem w tym, ze czasem rower po prostu wyslizguje sie na bok spod ciebie. Dlatego cwicze czasem na rowerku jednokolowym bo to mi pomaga utrzymywac rownowage. (A moze i nie pomaga, ale i tak jest fajnie.)

Strzezcie sie mostkow pokrytych metalowymi plytami. Ten rodzaj nawierzchni staje sie naprawde sliski, gdy pokryje to snieg. Jednego razu przejechalem sie po czyms takim, przednie kolo zakleszczylo sie w polaczeniu przesel wiec przelecialem nad kierownica i za barierke. Sam nie wiem jak zdolalem chwycic jedna reka za porecz. Sam MacGyver by sie nie powstydzil.

ZATRZYMYWANIE

Wyrozniamy kilka rodzajow zatrzymywania sie. Pierwszy to uzycie hamulcow, ale to nie zawsze dziala. Hamulce moga zamarznac; kropla wody dostanie sie miedzy linke a pancerz gdy zachodzace slonce dostarczy troche ciepla, a po chwili zamarznie. Albo sol spowoduje, ze linka skoroduje i peknie, itd. Zdarzylo mi sie ze hamulce dzialaly gdy przejezdzalem przez jedno skrzyzowanie a nie dzialaly, gdy dojechalem do nastepnego. Wiec mam w zanadrzu kilka innych sposobow na zatrzymanie sie.

Metoda beztroska. Do zastosowania gdy mamy mnostwo czasu. Umieszczasz stope na przedniej przerzutce i ***stopniowo*** wsuwasz piete miedzy rame a kolo. Stopniujac nacisk mozesz kontrolowac predkosc. Uwazaj, zeby stopy ci tam nie wciagnelo!

Metoda szybsza. Ustawiasz pedaly w pozycji pionowej i wstajesz. Dolna stopa pozostaje na pedale podczas gdy ta ktora byla u gory stawiasz przed pedalem. Balansujac mozesz stopniowac nacisk na stope. Pedal, wbijajac sie w tyl lydki, dociska twoja stope do dolu, co poprawia tarcie.

Metoda expresowa! Zacznij od metody szybkiej, a potem zejdz z roweru trzymajac rower przed soba. Bedziesz slizgac sie na dwoch stopach, trzymajac sie roweru dla zachowania rownowagi. Jesli sytuacja bedzie nie do opanowania, cisnij rower przed siebie i usiadz albo przeroluj. Ale nie probuj tego na suchej jezdni, nogi musza miec poslizg.

W pewnych okreslonych sytuacjach wjechanie w bande sniegu pozwala zatrzymac sie szybko, latwo i bezpiecznie. Jesli jedziesz zbyt szybko, mozesz zeskoczyc z roweru na bok. Rob tak tylko gdy banda jest miekka. Musisz miec pewnosc, ze pod sniegiem nie ma samochodu. [Albo smietnika.] Nie wskakuj tez w zaspy, jakie tworza sie wokol hydrantow.

INNE

Zamarzajace zamki. Doradzam noszenie plastykowej zapalniczki. Czesto zdarza sie, ze zamek jest mokry i zamarza na kamien. Zwykle cieplo dloni zastosowane przez minute (przez *prawdziwa* minute albo dluzej, a nie to, co wydaje sie byc minuta) roztopi to, ale czasem trzeba czegos wiecej.

JEDZENIE LODA

Czasem zima lubie kupic sobie loda na patyku. Przed wyjazdem wkladam go do kieszeni. Nie ma strachu, nie rozpusci sie! Wyjmuje go i zaczynam jesc zaraz jak tylko dojade do Uniwerku. Mam ubaw widzac miny tych ludzi, gdy gapia sie jak brne na rowerze przez snieg zajadajac loda.

Trzeba jednak uwazac z takim lodem zima. Raz mi sie przytrafilo cos przykrego. Pamietacie, jak byliscie mali, jak rodzice przestrzegali was zeby nie przytykac jezyka do metalowego slupa? Gdy bardzo zimno, lod na patyku moze dzialac tak samo. Chwila nieuwagi i gorna warga, dolna warga i jezyk moga przymarznac do loda i stac sie jednym. Chociaz teraz gdy o tym pisze moze to brzmiec zabawnie, nie bylo mi do smiechu gdy mi sie to zdarzylo.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz.
strona główna |  index

0.01487 sek.  optima cennik