Strona G��wna
Szukaj:   
abc     o nas     login
Wzmocnij POWER - wyjd¼ na rower
z powrotem strona główna do góry

Puszcza Knyszyñska

Puszcza Knyszyñska to rejon przenikania trzech kultur: litewskiej, polskiej oraz tatarskiej – mieszanka niezwykła. A wszystko to w otoczeniu dorodnej, wybujałej przyrody, której mieliśmy przyjemność doświadczać w pełni lata.

Owa kultura pogranicza na pierwszy rzut oka objawiała się w różnorodności świątyñ: zawitaliśmy min.do założenia klasztornego Cerkiew Zwiastowania NMP w Supraślu, a w Kruszynianach natknęliśmy się (nie do koñca przypadkiem zresztą ;) na najstarszy meczet w Polsce. Tam właśnie zostaliśmy zaproszeni do wejścia do środka i dowiedzieliśmy się kilku niezwykle ciekawych rzeczy...

Przyznam, że jako osoba wychowana w wierze katolickiej o islamie miałam bardzo mgliste pojęcie. Tymczasem w Kruszynianach udało nam się dołączyć do wycieczki. W meczecie unosił się duch ekumenizmu. Po blisko godzinnej opowieści naszego Przewodnika doszłam do wniosku, że wiarę chrześcijañską i muzułmañską, wbrew pozorom, dzieli naprawdę niewiele. Przewodnik zacytował główne zasady religii muzułmañskiej a wniosek wysnuł taki, że w sumie mamy jednego Boga, ale obrzędy są nieco inne: modlitwa kilka razy dziennie, post raz w tygodniu, raz w życiu pielgrzymka do Mekki, jałmużna.

Poznaliśmy historię rodów tatarskich, zwyczaje związane z łączeniem się w pary, tradycję przejmowania przez Tatarów nazwisk po polskich żonach, a dzieciom nadawania imion tatarskich takich jak Aisza czy Hadicz

Ponieważ na tych terenach sąsiedzi często bywali z różnych narodów i różnych wyznañ, ponoć obrzędy pogrzebowe bywały drzewiej odprawiane po polsku, starocerkiewnsłowiañsku i białorusku... Sąsiad to sąsiad – tak mawiano podobno. I w praktyce było tak, że człowiek, ludzkie więzy i relacje okazały się ważniejsze niż podziały religijne czy narodowe. A wszystkiemu towarzyszył duży szacunek dla odmienności kulturowej. Dziś na cmentarzu muzułmañskim można spotkać nagrobki tatarskie pisane cyrylicą.



Tyle o religiach i kulturze, czas na krótkie impresje na temat Naszych Wiekopomnych Przygód podczas 1 WWR 2005:

  • Szewc bez butów chodzi czyli przedwyjazdowa naprawa rowerów

    Po pierwsze na peronie na którym mieliśmy wsiadać do pociągu okazało się że gwinty mocujące mój bagażnik są przekręcone.... Meeck wyciągając magiczne części z podręcznego kuferka mruczał "no i znowu tradycyjnie przedwyjazdowa naprawa roweru na peronie". Po drugie: na peronie na którym wysiedliśmy, po transporcie rowerów i ustawieniu kierownicy Doroty przez kolegę Dorota po przepedałowaniu kilkudziesięciu metrów doszła do wniosku, że się "jakoś dziwnie jedzie". Nie dziw, skoro jej kierownica została przykręcona o 180 stopni.

  • Snopy

    A raczej MEGA BELE siana malowniczo rysowały się na krajobrazie. Widząc je, zaczęłam się uśmiechać, i stwierdziłam "Jakie fajne siano!" na co Meeck dolał oliwy do ognia wykrzykując: "Maja, no to dawaj!". Moje usilne starania uwiecznione na zdjęciach: wdrapałam się i to mi wystaczyło. Gdy zeskoczyłam, wdrapał się Meeck, i... lewitował. Zdania na temat tego, co następnie sprowadziło na nas rzęsisty deszcz są podzielone. Moim zdaniem deszcz został spowodowany przez lewitację Meecka nad belą siana. Panowie natomiast są zgodni, że zaczęło się chmurzyć natychmiast po tym jak Trzy Kobiety (kobieta 1, kobieta 2 oraz kobieta 3– kto jest kim w relacji z BCS3) stwierdziły że "gorąc" jest zbyt wielki i przywdziały szorty. Potomność rozstrzygnie; fakty są takie, że mostek i dalsze etapy pól trzcinowych mijaliśmy już w strugach deszczu.

  • A jednak knajpa czyli przysmak podlaski

    W Supraślu rozdzieliliśmy się na dwie podgrupy, w pełnym szacunku dla różnic ideologicznych Meeck z Agnieszką oraz Wiesław z Aqu udali się nad rzekę przygotować pyszny posiłek na maszynkach gazowych, a Zabeł z Dorotą, Bogusia oraz ja – do lokalnej knajpy. Oczywiście w celu bliższego poznania kultury zwiedzanego regionu. Wybór nasz padł na zupę kurkową oraz przysmak podlaski. Przysmak podlaski okazał się być czymś w rodzaju pizzy, której blat/ciasto było zrobione z masy ziemniaczanej podobnej do tej używanej do pyz ziemniaczanych. Interesujące doświadczenie kulinarne.

  • Na ratunek czującej istocie

    Podczas tej wycieczki na jaw wyszła Doroty przyjaźñ z psami. O psach dużo się rozmawiało, a potem... Usłyszeliśmy ujadanie psa z pomiędzy łanów zboża. Widząc na środku pola zwierzę na łañcuchu, Dorota bez chwili wahania pobiegła je napoić ze swojego bidonu. Zadawaliśmy sobie pytanie, dlaczego pies został tam, wraz z budą, umieszczony? Pies został napojony a zaraz potem naszych uszu dobiegło ujadanie kolejnego czworonoga, który 200 metrów w głąb łanów także stacjonował ze swoją budą i swoim łañcuchem wśród zbóż. Zdecydowaliśmy uratować Dorotę od wkręcenia się w spiralę pojenia psów, bo co jeśli za drugim byłby trzeci pies? Niemniej każdy z nas miał w głowie pytanie: dlaczego, po co TAM zwierzęta, a ten upał? Może chodziło o ochronę plonów przed dzikami? - zastanawialiśmy się. Ta zagadka nie została rozwikłana. A Dorota, w dalszej części trasy hipnotyzowała najstraszniejsze bestie z którymi się spotykaliśmy, bez względu na to, czy od tych bestii oddzielał nas płot czy też nie



Rejony Puszczy Knyszyñskiej to nie tylko styk religii. To także kilka przeurokliwych miasteczek i otoczenie przepięknych, wysyconych zielenią rezerwatów, kuszącymi rowerzystów leśnymi i polnymi drogami i ścieżkami. Uroku całej wyprawie w moich oczach dodawał fakt, że były to okolice moich urodzin i oprócz urodzinowego ogniska, historycznej kartki z życzeniami od rowerowej ekipy, spłynął na mnie zaszczyt napisania relacji z wyprawy. A miło się pisze o terenach tak atrakcyjnych do uprawiania rowerowej turystyki!


Udział wzięli:
  • Bogusia Kikłowicz
  • Maja Długołęcka
  • Agata Bartkowska
  • Wiesław Bartkowski
  • Agnieszka Feszczuk
  • Marek Feszczuk
  • Dorota Koreñ
  • Piotr Zabłudowski
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz.
strona główna |  index

0.02635 sek.  optima cennik