Strona G��wna
Szukaj:   
abc     o nas     login
Wzmocnij POWER - wyjd¼ na rower

W krainie Niemna, Uły i Mereczanki

Piętnasty Rowerowy Wyjazd Majowy odbył się na Litwie. Na Litwie jest spokojnie, czysto i cicho. Ruch samochodowy skupia się na kilku głównych drogach i po za nimi praktycznie nie istnieje. Dróg szutrowych i leśnych jest pod dostatkiem. Wioski zdarzające się od czasu do czasu i w 99% zbudowane są z drewna. Wczesna wiosna w takiej scenerii wygląda wyjątkowo pięknie.

Dnia pierwszego wyruszyliśmy z Polski z miejscowości Zelwa i wkrótce leśnymi drogami przekroczyliśmy granicę. Minąwszy miasteczko Kapčiamiestis udaliśmy się na kąpiel w jeziorze Baltoji Ančia. Leśne drogi były "wybaczająco piaszczyste" a woda w jeziorze okrutnie zima, ale cóż - kąpiel była w planach i została zrealizowana. Potem pojechaliśmy nad Niemen. Jechaliśmy wzdłuż jego biegu, ale nie widzieliśmy rzeki. Dopiero w jednej z wiosek zasięgnęliśmy języka i okazało się że aby zjechać nad samą wodę, musimy przejechać przez którąś z prywatnych posesji. Miła pani uchyliła nam furtki do nadrzecznej krainy. Po przekroczeniu uroczego drewnianego mostu na dopływie postanowiliśmy kontynuować drogę wędkarskimi ścieżkami idącymi po skarpie. Takie ścieżki dają jakieś 20% szans na to że dokądś prowadzą. Zwykle zachęcają podstępnie, potem pojawiają się zwalone drzewa, jakieś błotko, jakaś rzeczka do przejścia...a potem ścieżka znika lub kończy się niespodziewanie i ten cały trud poświęcony na brnięcie trzeba wykonać jeszcze raz tyle że w odwrotnym kierunku. Tym razem jednak o dziwo udało się wybrnąć bez zawracania.

W Druskiennikach byliśmy późnym popołudniem i mieliśmy wpaść na kawę - tak przynajmniej planowaliśmy. Zostaliśmy na obiad i to raczej długi obiad, bo zabytkowa knajpa działała w zabytkowym tempie, ale takie są uroki uzdrowiskowej gastronomii. Dzień zakończyliśmy nad jeziorem Latezeris. Co ciekawe spaliśmy na czymś w rodzaju samoobsługowego kempingu.

Dzień drugi upłynął pod znakiem wycieczki na bagna pod białoruską granicą. Minęliśmy wieś Musteika i skierowaliśmy się drogą prowadzącą na sam koniec Litwy. Spodziewaliśmy się rychłego najazdu straży granicznej, jednak o dziwo nic takiego nie nastąpiło. Widać mieszkańcy wioski uznali nas za niegroźne zjawisko. Wkrótce minęliśmy jakiś szlaban - sądząc z dobrze wydeptanego obejścia droga była użytkowana co dodało nam odwagi. Drzewa po prawej stronie oznakowane były żółtymi naklejkami "Border protection zone" - tej linii nie przekraczaliśmy.

W końcu droga zakręciła na północ i granica została za naszymi plecami. Dobrze wyjeżdżona droga ustąpiła miejsca pozawalanej drzewami grobli idącej skrajem bagna. Od drzewa do drzewa (przewróconego) jechaliśmy wśród zieleni i śpiewu ptaków zerkając na otwierającą się po prawej stronie przestrzeń mokradeł. Im bardziej zbliżaliśmy się do Marcinkonys, tym więcej napotykaliśmy zakazów - na szczęście zakazywały one wjazdu do obszaru w którym byliśmy, wyjazd był chyba dozwolony...Najpierw więc się dowiedzieliśmy, że wyjeżdżamy ze strefy w której należy mieć pozwolenie straży granicznej (ufff), potem wyjechaliśmy z rezerwatu a na koniec w Marcinkonys dotarliśmy do tablicy informacyjnej że po całym tym terenie można poruszać się wyłącznie za zgodą Dyrekcji Wielkiego Litewskiego Bagna i tylko z Licencjonowanym Przewodnikiem Bagiennym. Na zakończenie dnia rozbiliśmy się w malowniczym miejscu nad Ułą, oznaczonym oczywiście zakazem biwakowania. Tak upłynął dzień rowerowego anarchisty.

Po dotarciu do rzeki Uły kontynuowaliśmy jazdę wzdłuż jej biegu, aż ta wpadła do Mereczanki (lit. Merkinie). Potem przez łąki nad Mereczanką dotarliśmy do Niemna, przekroczyliśmy go i znaleźliśmy drogę idącą jego brzegiem. Drogi były różne - od wygodnych po błotniste, na koniec podjazdem na stroma skarpę powróciliśmy do cywilizacji. Dzień trzeci upłynął więc pod znakiem rzek, a zakończył się na położonym w lesie jeziorem. Tam też przyjechali do nas w odwiedziny Radek z Renatą przywożąc gar kartaczy.

Minęła kolejna chłodna, dogrzewana ogniskiem noc. Wyruszyliśmy w kierunku ojczyzny przez Veisiejų regioninis parkas. I bliżej Polski tym mniej było lasów a przestrzenie otworzyły się. Pod pochmurnym niebem żółte mlecze na pagórkach wyglądały wyjątkowo pięknie. Na koniec spadł lekki deszcz, co tylko podniosło nasz zachwyt - cała ta wiosna zaczęła jeszcze intensywniej pachnieć. Kolejną leśną drogą przekroczyliśmy granicę.


Pokaż RWM15 na większej mapie

Udział wzieli:
  • Magda de Raad
  • Wouter de Raad
  • Kaczka de Raad (na bagażniku Magdy)
  • Olga Górnicka
  • Wiesław Bartkowski
  • Piotr Piłaciński
  • Oraz gościnnie Radek i Renata Jędrzejczak


Trasa (261 km):
  • 2014-05-01 - 75 km : Zelwa - Granica PL / LT - Kapciamiestis - Lipliunai - Mizarai - Druskienniki - Jezioro Latezeris
  • 2014-05-02 - 65 km : Jezioro Latezeris - Kabeliai - Asasninkai - Musteika - Droga przez bagna - Marcikonys - Zervynos - nocleg nad rzeką Uła.
  • 2014-05-03 - 63 km : Rzeka Uła - Zervynos - Ziurai - Puvociai - Merkinie - Nad Niemnem - Panara - Liskava - Snaigupe - Jezioro Aviris
  • 2014-05-05 - 58 km : Jezioro Aviris - Vilkanastrai - Mikalina - Valanciunai - Kuolonys - Dvarciske - Bertasiunai - Barteliai - Barciai - Viesiejaj - Petroskos - Granica LT/PL - Berżniki - Zelwa

Skomentuj >>

kaczka~Waldek
Słowem, to jakaś dokumentalistyczna kaczka...2014-05-30 13:41
Kaczka~Piła
Nie wiem dokładnie ;-) Ale opisałem jak było - taka moja rola dokumentalisty.2014-05-30 10:10
O co chodziło z tą kaczką?~Waldek
O co chodziło z tą kaczką?2014-05-30 09:59
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz.
strona główna |  index

0.01551 sek.  optima cennik