|
|
RWM 5 Pomorze '2004Wielka Piąta Jubileuszowa Edycja RWM odbyła się w dniach 2004-04-30 - 2004-05-04. Podczas tych pięciu dni przejechaliśmy ponad 380 kilometrów po drogach, piachach i bezdrożach Pomorza Zachodniego i Północnej Wielkopolski. Pogoda jak zwykle dopisała, mimo że jak zwykle miało lać. Trzeba przyznać, że rekordowa liczba piętnastu uczestniczek i uczestników zachowywała się rekordowo zorganizowanie dzięki czemu uniknęliśmy opóźnieñ, przestojów i ogólnej degryngolady. Dla większśoci trasa rozpoczęła się w Krzyżu Wielkopolskim (Zabeł z Dorotą rozpoczeli dzieñ wczeniej) skąd wyruszyliśmy bliżej nieokreślonymi za to wielce piaszczystymi drogami w kierunku północnym (kto by kupował mapę na pierwsze 20 kilometrów?). Po ponad dwóch godzinach dotarliśmy w koñcu do Osieczna i trzeba przyznać że metoda jazdy na azymut okazała się całkiem skuteczna - w zasadzie nie nadłożyliśmy drogi. Za Osiecznem wjechaliśmy na teren Drawieñskiego Parku Narodowego i ponieważ pora była mocno obiadowa rozłożyliśmy się na łące nad Drawą w celu przyrządzenia i spożycia obiadu. Miejsce było bardzo malownicze - tuż za łąką rzeka tworzyła zakole i płynęła wzdłuż wysokiej piaszczystej skarpy. Po obiedzie jechaliśmy przez bukowe lasy - bardzo, bardzo zielone bo buczyna wypuszczała akurat młode listki. A tak w ogóle to kto by pomyślał że na północy Polski rośnie tyle buków - ja zawsze myślałem że to specjalność karpacka, a tu proszę taka niespodzianka. Na nocleg rozłożyliśmy się koło Drawna, na wzgórzu nieopodal jeziora. Dziewczyny oczywiście zaraz poleciały się myć, Kiełbas z Zabłem rozpalili ognisko i po kolacji mogliśmy przystąpić do uroczystych obchodów Wielkiego Jubileuszu. Obchody polegały na zbiorowym wypiciu butelki wysokogatunkowego szampana zakupionego w Barnimiu za 6 PLN. Obudziliśmy się w Unii Europejskiej. Niby nic takiego, ale w sumie położyliśmy się poza Unią a w nocy nigdzie nie jeździliśmy. Od rana nad jeziorem trwały zawody wędkarskie, więc dobrze, że nie rozłożyliśmy się nad samą wodą. Rano mieliśmy spotkać się w Drawnie z Karasiem, Rudą i Bogusią jednak nic z tego nie wyszło bo nie zdążyli na pociąg. Umówiliśmy się pod wieczór w gdzieś za Drawskiem. Po zwinięciu obozu wyruszyliśmy w kierunku słynnego poligonu. Tuż za Jaworzem napotkaliśmy pierwszą tabliczkę "Teren wojskowy - wstęp wzbroniony". Zgodnie ustaliliśmy jednak że nie dotyczy ona drogi którą chcemy jechać tylko tej bardziej na lewo. Wkrótce dotarliśmy do Ośrodka Szkolenia Rozpoznawczego gdzie przeprowadziliśmy rozpoznanie odnośnie dalszej części trasy. Chcieliśmy przejechać przez sam środek poligonu i nie do koñca byliśmy pewni czy jest to po pierwsze bezpieczne, po drugie legalne. W ośrodku szkoleniowym powitało nas bardzo serdecznie trzech panów w podkoszulkach. Kierownik polecił wykonać telefon do oficera dyżurnego. Wedle przekazanych informacji akurat miało nie być strzelania więc powiedział, że możemy jechać. Uznaliśmy wszystkie tablice "Zakaz wstępu", "Grozi śmiercią", "Niebezpieczeñstwo" za chwilowo nieaktualne i zagłębiliśmy się w poligonowa rzeczywistość. Napotkany "Zakaz wjazdu czołgów", oczywiście też nas nie dotyczył. Droga przez poligon początkowo wiodła przez las ale po jakiś 15 kilometrach wyjechaliśmy na rozległą piaszczystą równinę porośniętą wrzosami, na której gdzieniegdzie stały pordzewiałe wraki czołgów, wieże obserwacyjne i bliżej nieokreślone poligonowe budowle. W takiej to scenerii napotkaliśmy patrol, który oczywiście nic nie wiedział ani o tym, że przez poligon przebiega trasa RWM 5, ani o tym, że ktoś nam pozwolił tu wjechać. Dostaliśmy więc zaproszenie na wizytę u oficera dyżurnego w Olesznie. My odwzajemniliśmy się wizytówką Koła Roweru. Oleszno na szczęście było po drodze a oficer dyżurny ze zrozumieniem przyjął nasza wersję wydarzeñ i bez przeszkód opuściliśmy teren poligonu. Wkrótce też zrobiliśmy sobie przerwę nad jeziorem. Dalej nasza droga wiodła przez Drawsko i Złocieniec (jechaliśmy kupą bo akurat wiało). W Złocieñcu postanowiliśmy uczcić nasze wejście do Unii i zrobiliśmy sobie sesję zdjęciową z wypożyczoną z przydrożnej latarni unijną flagą. Po sesji flaga wróciła na miejsce a my pojechaliśmy nad jezioro Siecino na obiad i kąpiele. Mimo że woda była lodowata chętnych nie zabrakło. Za Siecinem dołączyli Karaś, Ruda i Bogusia i wspólnie podążyliśmy na nocleg nad Jezioro Kłokowskie, gdzie przywitały nas roje much i komarów. Stanęły namioty, zapłonęło ognisko a ponieważ nie wszyscy brali udział w jubileuszowych obchodach poprzedniego dnia musieliśmy powtórzyć imprezkę. Oczywiście dokonaliśmy pewnych ulepszeñ ilościowo-jakościowych. Tym razem były dwa szampany i to aż po 7 PLN sztuka. Komary w tak zwanym międzyczasie gdzieś odleciały. Zapewne oglądały prognozę pogody i wolały się zawczasu schować. W nocy była wielka burza, lało, grzmiało i błyskało. Do rana deszcz ustał. Kolejnego dnia pierwszym miasteczkiem na trasie był Połczyn Zdrój, gdzie postanowiliśmy zakosztować słynnych wód zdrojowych. Ku przerażeniu jednych i zachwycie innych kuracjuszy przejechaliśmy kawalkadą przez park zdrojowy - widać mało tu rowerzystów bo nikt przed parkiem nie postawił zakazu wjazdu rowerem. Znalezione źródełko okazało się jednak delikatnie mówiąc mało atrakcyjne. Woda zapewne miała walory lecznicze, jednak jeśli chodzi o smak to nie nadawała się do picia. Wróciliśmy więc do Połczyna, podeptaliśmy deptak i wyruszyliśmy w kierunku Starego Drawska. Droga wiodła przez rezerwat "Dolina Pięciu Jezior". Rzeczywiście jezior było pięć a strome morenowe wzgórza po obu stronach szosy tworzyły prawdziwą dolinę. W Starym Drawsku planowaliśmy posiłek z malowniczym widokiem na jezioro Drawsko, jednak gwałtowna burza nieco pokrzyżowała nam plany i przerwę zrobiliśmy pod zamkiem (skąd blisko było do zadaszonego przystanku autobusowego jakby burza zdecydowała się wrócić). Niektórzy pogardzili radością gotowania w atmosferze zagrożenia opadem i skryli się w knajpie. Na szczęście była to znikoma mniejszość i nie będę wymieniał, kto to taki. Za Starym Drawskiem rozpoczął się najbardziej górski etap RWM 5. Na początek polnymi drogami pojechaliśmy do wsi Sikory. Morenowe wzgórze które zdobyliśmy po drodze godne jest wspomnienia, bo w zasadzie miało wszystkie zalety góry - intensywny podjazd i rozległy widok w wierzchołka. Z Sikor pojechaliśmy do Rakowa i ten kawałek wszyscy pamiętać będą chyba najdłużej. Przez parę kilometrów pchaliśmy rowery pod górę przez rozjeżdżoną od zrywki drewna drogę a wkoło zieleniły się buki i bezlitośnie cięły komary. Klimat był iście beskidzki. Zjazd z przełęczy nie był początkowo dużo łatwiejszy od podjazdu - koleiny były głębokie, błoto śliskie i nie obyło się bez drobnych wywrotek. Wkrótce jednak wyjechaliśmy na utwardzoną drogę i przez pola dotarliśmy do Rakowa a dalej już szosą do Łubowa i Bornego Sulinowa - miasta jeszcze nie tak dawno zajętego przez zaprzyjaźnioną armię radziecką. Postanowiliśmy rozbić się 10 kilometrów za miastem nad jeziorem Kniewo. Odcinek z Bornego nad jezioro był wyjątkowo klimatyczny. Jechaliśmy drogą przez dawny poligon, na niebie kłębiły się burzowe chmury. Namioty rozłożyliśmy tuż przed deszczem. Ponieważ jednak nie padało zbyt długo co bardziej spragnieni wilgoci polecieli kąpać się w jeziorze. Spaliśmy w prawdziwym borze - takim omszałym i mglistym. Następnego dnia kontynuowaliśmy drogę przez dawny poligon aż dojechaliśmy do Okonka. Tam odłączyli się Marek, Maja i Bogusia a reszta pojechała dalej. Najpierw szosą do Łomczewa, a potem polną droga do Węgorzewa Szczecineckiego. Przejechaliśmy przez most na Gwdzie i przez lasy dotarliśmy do Sierpowa. Padał deszcz. Obiad zjedliśmy w Rzeczenicy w poczekalni dworca autobusowego. Ciekawe co myślała ta dziewczyna czekająca na autobus - zwala się nagle 10 osób z rowerami, wyciągają kuchenki i gotują, smażą, przyprawiają, "a może jeszcze wafelka ,ależ dziękuję, ależ proszę, to co - po herbatce? a czemu by nie?". Po obiedzie minęliśmy Przechlewo i jakieś 10 kilometrów dalej rozpoczęliśmy poszukiwania miejsca na nocleg. Obóz rozbiliśmy na leśnym pagórku nad Brdą. Nad samą rzeką niestety się nie dało bo łąki porastały wystające kępy traw. Ogniska wprawdzie nie było (za sucho, za blisko lasu), ale Aqpnktura miała torbę świeczek, zrobiliśmy więc "ognisko zastępcze". Zgodnie z tradycją zieloną noc uczciliśmy butelką krupniku. Noc była zimna a poranek pełen rosy. Po śniadaniu i zwijaniu pojechaliśmy leśną drogą do Nowej Brdy mijając po drodze kilka uroczych jeziorek. Piaszczysta leśna droga do Bindugi przypomniała nieco trudy dnia pierwszego. Oczywiście odwiedziliśmy też słynne kaszubskie Swornegacie. Jezioro Karasiñskie było zimne i wzburzone od wiatru jednak i tym razem chętnych do kąpieli nie zabrakło. Drogą wzdłuż wschodniego brzegu dotarliśmy do Małych Swornychgaci. Koñcowy odcinek do Chojnic przebiegał w atmosferze wyścigu - zadanie wprawdzie było niewykonalne ponieważ chodziło o to żeby złapać Wieśka ale po dziesięciu kilometrach gonitwy (inicjowanej głownie przez żeñską część grupy) udało się. W Chojnicach nie zostało nam zbyt dużo czasu zdążyliśmy jednak zobaczyć rynek i zjeść szybki obiad w barze. Pośpiech okazał się jednak zbędny - pociąg przyjechał opóźniony jakieś pół godziny. Jak zwykle na koniec RWM przećwiczyliśmy szybki załadunek - wrzucenie ośmiu rowerów z bagażem zajęło nam niecałą minutę. Na tym jednak nie koniec było przygód kolejowych. Zdążyliśmy wprawdzie przesiąść się w Tczewie, ale za to Wiesiek, Aqpunkruta i Alexandra wysiedli na stacji Warszawa Praga zamiast na Wschodniej. Ale to już zupełnie inna historia. Udział wzięli (w kolejności płciowo alfabetycznej)
Trasa RWM 5 2004-04-30 (piątek) 59 Km Krzyż - (bliżej nieokreślone strasznie piaszczyste drogi wiodące w kierunku zbliżonym do północnego) - Osieczno - Głusko - Zatom - Barnimie - Drawno 2004-05-01 (sobota) 93 Km Drawno - Żółwino - Jaworze - poligon drawski - Osieczno - Drawsko Pomorskie - Złocieniec - Siecino - Chlebowo - Stare Worowo - Nowe Worowo - Smołdzięcino - Kłokowo - jez. Kłokowskie 2004-05-02 (niedziela) 80 Km Jezioro Kłokowskie - Połczyn Zdrój - Stare Drawsko - Sikory - Rakowo - Łubowo - Borne Sulinowo - Jezioro Kniewo 2004-05-03 (poniedziałek) 84 Km Jezioro Kniewo - Okonek - Łomczewo - Węgorzewo Szczecineckie - Sierpowo - Domisław - Wyczechy - Rzeczenica - Przechlewo - Rezerwat Przytoñ - nocleg nad Brdą ok. 5 km na południe od Nowej Brdy 2004-05-04 (wtorek) 65 Km Nowa Brda - Lipczynek - Binduga - Nierostowo - Zielona Chocina - Jonki - Swornegacie - (wschodnią stroną jez. Karasiñskiego) - Małe Swornegacie - Charzykowy - Chojnice Zwiedzone przez nas rejony, puszcze, parki narodowe i krajobrazowe: Pomorze Zachodnie, Wielkopolska Północna, Drawieñski Park Narodowy, Park Narodowy Bory Tucholskie, Drawski Park Krajobrazowy, Zaborski Park Krajobrazowy, Pojezierze Drawskie, Pojezierze Szczecineckie, Równina Drawska, Równina Charzykowska, Dolina Gwdy, Puszcza Drawska, Bory Tucholskie.
| ||||||||||||||||||||||||||||
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz. strona główna | index |