Szukaj:
abc
o nas
login
strona główna
przygotowania
o sprzęcie
co zabrać
transport
w trasie
kuchnia
warsztat
testy sprzętu
reportaże z wypraw
ciekawostki
filmy
książki
do ściągnięcia
o stronie
inne strony
Rower gotowy do jazdy przez góry (014791)
Wygodną szutrówką wyjeżdżamy z doliny (014792)
Po wyjechaniu z lasu widoki robią się rozległe (014793)
Ostatni kawałek przed szczytem Vârful Găina jest stromy, ale przejezdny (014794)
Na szczycie Vârful Găina - pomnik Avram Iancu - jednego z przywódców Powstania Transylwańskiego (014795)
W górach Bihor. W tle Cucurbăta Mare (1836) - najwyższy szczyt pasma Bihor i całych gór Apuseni. Tam jedziemy. (014796)
Droga przez pasmo Bihor (014797)
Cucurbăta Mare (1836) - droga na szczyt (w tle) nie wygląda zachęcająco dla rowerzysty. (014798)
Mozolne wpychanie roweru na szczyt Cucurbăta Mare nie miało nic wspólnego z jazdą, ale szczyt leżał na naszej drodze i cóż było robić... (014799)
Na Cucurbăta Mare znajdują się malownicze zabudowania stacji przekaźnika telewizyjnego. Oto Olga na jednym z nich. W oczach wciąż widać resztki obłędu, pozostałego po morderczym wpychaniu ro (014800)
Piła i jego rower na szczycie Cucurbăta Mare (014801)
Dwa konie i rowerzysta (oglądać uważnie!) (014802)
O zachodzie słońca zjeżdżamy ze szczytu wśród pasących się koni. Sielanka. (014803)
Jak widać po stanie licznika i wieczornym oświetleniu jazda przez góry Bihor nie przebiegała zbyt szybko. (014804)
Zachód (014805)
Jeszcze niedawno byliśmy na szczycie (014806)
O poranku jedziemy przez wioski i doliny (014807)
Jedyni spotkani ludzie to leśnicy (014808)
Droga prowadzi malowniczym kanionem (014809)
Strumień (014810)
Po wczorajszej wspinaczce czeka nas długi zjazd kanionem (014811)
Droga wśród skał w dolinie Galbena (014812)
Droga wśród skał w dolinie Galbena (014813)
Droga wśród skał w dolinie Galbena (014814)
Na płaskowyżu Padiș - po zjeździe doliną dostajemy się tu po licznych serpentynach (014815)
(014816)
(014817)
(014818)
(014819)
(014820)
Kierujemy się w stronę masywu Vlădeasa - trochę pchając... (014821)
... trochę podjeżdżając (014822)
Na grzbiet masywu Vlădeasa musimy wepchać rowery, ale w porównaniu z wczorajszym pchaniem to pestka (014823)
A na grzbiecie mgła. (014824)
Rozbijamy namiot na grzbiecie, pod szczytem (014825)
Poranek. My jeszcze w ciepłych śpiworach, ale herbata już się gotuje (014826)
Poranek na grzbiecie Munţii Vlădeasa (014827)
W dolinie (014828)
Śniadanie i drogę! (014829)
Po wieczornej mgle i zimnej nocy zapowiada się pogodny dzień (014830)
Droga grzbietem Munţii Vlădeasa - grzbiet jest bardzo szeroki, i płaski, dogodny do jazdy rowerem, nieco rozjeżdżony terenówkami (014831)
Munţii Vlădeasa (014832)
Olga w górach (014833)
Przez góry Munţii Vlădeasa (014834)
Munţii Vlădeasa - w tle szczyt Vlădeasa (014835)
Zjeżdżamy z grzbietu (014836)
Jazda po kamulcach zdarzała się dość często. (014837)
W wiatrołomach pachniało świeżo świętymi świerkami, co automatycznie dawało mózgowi sygnał: Wigilia! (014838)
Planowaliśmy szybki zjazd doliną, a napotkaliśmy na świeże wiatrołomy (014839)
Spotkani Węgrzy sądzili że z rowerami nie damy rady. Ale nie mieliśmy wyboru. (014840)
Wiatrołomy z zeszłej niedzieli (014841)
Kluczowy moment wiatrołomów wymagał umiejętności sztangisty - poderwania i wypchnięcia roweru niczym sztangi. (014842)
Wieczorem przy ognisku (014843)
Wieczorem przy ognisku (014844)
Kolejny poranek wita nas słońcem (014845)
Zanim ogrzeje nas słońce grzejemy się przy ogniu jedząc śniadanie (014846)
Biwakowaliśmy na skraju lasu (014847)
Zjeżdżamy do oszronionych dolin. Inwersja temperatury to częste zjawisko w październiku, dlatego cieplej jest spać wyżej. (014848)
Przydrożna kapliczka (014849)
Jedziemy grzbietami mijając opuszczone już wioski pasterskie. Głównie pasie się tu krowy i konie, a nie owce. (014850)
Droga przez wioski pasterskie na grzbiecie. (014851)
Pora na obiad (014852)
Okolice Dealu Frumos (014853)
Okolice Dealu Frumos czyli "Pięknej Góry" są rzeczywiście piękne. (014854)
Zimowity - jesienne kwiaty (014855)
(014856)
(014857)
Ruch lokalny (014858)
(014859)
(014860)
Zjazd z gór do doliny jest piękny, długi i stromy. Dobrze jednak że to nie podjazd. (014861)
Światłocienie (014862)
Na nocleg udajemy się na kolejny grzbiet. Momentami droga jest za stroma żeby jechać. (014863)
Na niebie spory ruch (014864)
(014865)
(014866)
Wstaje słońce, ale nie zdąży osuszyć namiotu (014867)
Poranny szron (014868)
Poranny szron (014869)
Nieco późniejszy poranek - szron zniknął, pojawiają się pierwsze jesienne kolory (014870)
Zimowit jesienny (Colchicum autumnale) przypomina nieco krokusa. (014871)
(014872)
(014873)
(014874)
Ciekawy kamienny krzyż - spotkaliśmy takich kilka (014875)
Piła, meeck i Olga. W tle szczyt Cucurbăta Mare, na którym byliśmy pierwszego dnia (014876)
Ostatniego dnia droga prowadzi przez kilka malowniczych, zamieszkałych grzbietów (014877)
Ogrodzenie można zrobić nawet ze starej piły. (014878)
Zbliża się pora robienia nalewek (014879)
meeck i Olga na przydrożnej ławce. Wśród gór, słońca i malowniczych wiosek. (014880)
(014881)
(014882)
(014883)
Droga z widokiem (014884)
Jesienny liść (014885)
Olgę zawsze ciągnie do koparek. (014886)
(014887)
(014888)
Pora na wymianę klocków hamulcowych. (014889)
Kot trochę podobny do mojego. (014890)
Cały czas przebywamy w niezwykle malowniczych okolicach. (014891)
Droga z widokiem (014892)
W dolinie witają nas rumuńskie flagi. Jeszcze kilometr i dotrzemy do samochodu. Szkoda że to już koniec. (014893)
Powrót do reportażu
2018 © Koło Roweru
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>
zobacz.
strona główna
|
index