|
|
noclegiSłów kilka o noclegach. O noclegach na dziko oczywiście. Pojecie kempingu jest dla mnie czymś prawie zupełnie obcym. Sama idea płacenia ciężkich nieraz pieniędzy za 4m kwadratowe ziemi pod namiot jest wręcz śmieszna. No i na kempingach nie można spać bez namiotu. A niebo czasami jest takie gwiaździste... Ponadto na polach namiotowych w Polsce jest niebezpiecznie. Najłatwiej właśnie tam zostać obitym lub okradzionym. Cała masa przypadkowych, nie zawsze przyjaznych, często podpitych ludzi. Natomiast prawdopodobieństwo spotkania kogokolwiek w leśnej głuszy jest zerowe. Nocując na dziko można wybierać najpiękniejsze miejsca - dzikie lasy, piękne plaże i brzegi jezior, urwiste klify, pagórki i doliny. No jest też druga strona medalu. Czasami po bezowocnych poszukiwaniach zdarzało mi się rozkładać w środku nocy w miejscach znacznie mniej przyjemnych. Np. na parkingu obok drogi. No ale takie jest życie. A co z myciem się i praniem ?(ulubione pytanie mojej mamy). Rzek i jezior jest zwykle pod dostatkiem, no może nie trafi się takie miejsce codziennie, ale zawsze można coś wykombinować np. jakąś zaciszną ubikację na stacji benzynowej... Od parodniowego brudu jeszcze nikt nie umarł. Wybierając miejsce na dziki nocleg należy pamiętać, ze biwakowanie takie jest w sporej części państw zabronione. Całkiem słusznie zresztą, bo ludzie nie potrafią po sobie sprzątać. Dlatego też nie należy rozkładać się za bardzo na widoku. Nikt oczywiście nie łazi po krzakach i nie szuka, ale jeśli rozłoży się namiot w takim miejscu, ze nawet ślepiec go zobaczy, to ktoś może się przyczepić No i cały czas musi być wokół IDEALNY PORZĄDEK, jeśli są już jakieś śmieci po pseudoturystach to też należy je sprzątnąć. Po prostu porządek wokół biwaku to pierwszy atut, który należy wyłożyć, gdyby jednak ktoś się przyczepił Bez problemu rozkładać się można w Polsce, Czechach, Słowacji. Troszkę gorzej jest we Włoszech, Austrii, Niemczech i Francji, ale zwykle coś się znajdzie. Austryjacy i Włosi są dość gościnni i zwykle po zapytaniu pozwalają się rozbić koło swojego domu. Francuzi zwykle grzecznie odmawiają informując przy tym o miejscu najbliższego kempingu. Najgorzej jest chyba w Szwajcarii, tzn. należy bardzo się kryć , bo biwakowanie na dziko jest tam zabronione, a Szwajcarzy strasznie przestrzegają prawa, więc można mieć kłopoty. Kiedyś siedząc na ławce w parku robiliśmy sobie jajecznicę i jakiś koleś chciał wzywać policję, bo to jest normalnie zabronione z wyjątkiem pól biwakowych. Niemcy i Austryjacy wprawdzie tez maja opinie ludzi lubiących porządek, ale kierują się przy tym zdrowym rozsądkiem. Jeśli chodzi o Wyspy Brytyjskie, to ziemi "niczyjej" jest tam bardzo, bardzo mało. Każdy farmer jednak pozwala się rozbić na skrawku swojej ziemi, przy okazji można zostać zaproszonym na kolacje, dostać jakieś słodycze, piwo itp. Im mniejsza wiocha, tym lepiej, bo ludzie są zaciekawiani. Ze Szkocji, Irlandii i Walii mam naprawdę fantastyczne wspomnienia. Rozkładanie namiotu nie jest koniecznością, ja osobiście kiedy jest ładna pogoda wolę spać bez. Czasami jednak kończy się to błyskawicznym jego postawieniem podczas nocnej burzy. Inną przyczyna mogą być komary, a w Szkocji malutkie gryzące muszki Midges, żyjące tam w niesamowitych ilościach, i będące najbardziej upierdliwymi owadami z jakimi zdarzyło mi się zetknąć. No tak, a co z rowerem? No więc rowery stoją sobie obok, spięte i nakryte "wielką folią", chroniącą je przed rosą i deszczem. Dodatkowo można założyć wstrząsoczuły alarm rowerowy. Największe niebezpieczeństwo czyha na rowery nie w nocy na odludziu, lecz w mieście w środku dnia. Można więc spać spokojnie.
| ||||||||||||||||||
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz. strona główna | index |