Strona G��wna
Szukaj:   
abc     o nas     login
Wzmocnij POWER - wyjd¼ na rower

Podole 2009

Po zeszłorocznym wyjeździe na Wołyñ wszyscy długo oczekiwali kontynuacji ukraiñskiej wędrówki. I było na co czekać! Pojechaliśmy na Podole i była to niewątpliwie jedna z najpiękniejszych tras jaką przejechaliśmy. Kolorowe dywany z pól i łąk, góry o wdzięcznej nazwie Miodobory, z każdą chwilą piękniejsza dolina Zbrucza, potężny Dniestr – wszystkie te widoki na długo pozostaną w naszej pamięci. Do tego oczywiście dodać należy lokalny koloryt – przystanki z mozaiki, pomniki Lenina, cerkiewki... Nie zabrakło też śladów polskości – zarówno w postaci odnowionych zamków w Chocimiu i Kamieñcu Podolskim, jak i w postaci zarośniętych nagrobków na przydrożnych cmentarzach. I do tego wszystkiego ludzie w wioskach – zawsze przyjaźni, chętni by przystanąć i zamienić kilka słów.

Otwieram więc sakwę i rzucam garść ukraiñskich wrażeñ, resztę niech dopowiedzą zdjęcia.


Dojazd

Ukraiñski bus miękko kołysze się na wysłużonych resorach. Na dachu siedem rowerów, dwa dywany, w bagażniku 14 sakw i worki, skrzynka czereśni, wielki pluszowy miś, 2 betonowe słupki. Pod nogami małe drzewko. Każdy centymetr sześcienny samochodu musi na siebie zarobić. Ukraiñskie disco drażni i nie pozwala zasnąć. Taka jest zresztą jego rola – kierowca musi być czujny. Wołodia, ścisz no troszeczkę...prosi Marek. Ale ja lubię tak głośno! - odpowiada szofer i zaczyna śpiewać.



Tarnopol - Zbaraż

Jadące po polnej drodze ciężarówki wzbijają tumany kurzu. Jest upalnie i sucho. Kierowcy z ciekawością przyglądają się siódemce rowerzystów, zapewne nie często na ich codziennej drodze z kamieniołomów spotykają obcych. W koñcu jeden zatrzymuje się. Dokąd jedziecie? Do Zbaraża! Niemożliwe, to nie ta droga. Nie dajemy jednak za wygraną. Odczytujemy z mapy topograficznej nazwy kolejnych wiosek...Dojedziecie, macie moją rekomendację krzyczy kierowca i odjeżdża pozostawiając za sobą kolejną chmurę kurzu. Mijamy malowniczy przełom Hnizdeczny i kilkanaście kilometrów dalej wita nas stojący na cokole pod zbaraskim zamkiem Chmielnicki.


Miodobory

Droga powoli i łagodnie wspina się na grzbiet Miodoborów. Jest już wieczór i upał zelżał nieco. Góry są niewysokie, tylko trochę wznoszą się nad otaczające pola, same zresztą też są obsiane. Warunki do jazdy rowerem wręcz idealne, tylko my, pagórki i droga. Dopiero na samym koñcu grzbietu, tuz przed Starym Skałatem mijamy ośrodek kolonijnym Wiosenka . Wpadamy na chwilę zobaczyć jak na rozstawionej scenie dzieci śpiewają piosenki.



Pod sklepem (Stary Skałat)

Jest wieczór pachnący upałem minionego dnia, trawą, sianem i krowim łajnem. Kwintesencja lata. Zimne piwo z litrowej plastikowej butelki smakuje właśnie teraz najlepiej, najchętniej wypiłbym całe, ale przed nami jeszcze kawałek drogi. Kiedy już po zmroku rozbijemy namioty na grzbiecie będzie ciepłe i nieco zwietrzałe, chociaż przy ognisku nawet takie smakuje wyśmienicie.




Poranek

Po ciepłej nocy motyle fruwają ochoczo po łące uciekając przed najszybszym nawet autofocusem. Otoczeni przez kwiaty i motyle zwijamy namioty i wijącą się wśród pól drogą jedziemy przez grzbiet. Jedzie się lekko i widokowo. Pola i łąki tworzą niesamowite wzory. W oddali połyskują złote dachy cerkwi.






Cmentarz (Krasne)

Do ukrytych w głębokiej trawie nagrobków nie prowadzi żadna ścieżka, wejście do kaplicy zarosło pokrzywami. Z trudem toruję sobie drogę a osty i pokrzywy dzielnie bronią spokoju umarłych. "Tu spoczywa", "Prosi o Zdrowaś Mario" , mimo że niektóre inskrypcje mają już ponad 100 lat z łatwością można je przeczytać. Są napisane po polsku.




Kąpielisko

Kilka betonowych płyt i dwie dziury w korycie rzeki. Żadnych kafelków, chromowanych barierek, ratowników...tylko tłumy ludzi które w ten upalny dzieñ przyszły nad rzekę. Woda z hukiem wpada do wyłożonych betonem dziur tworząc wspaniałe kaskady, jakich nie ma na najdroższym nawet warszawskim basenie. Definitywnie najlepszy aquapark w okolicy.





Stara polska droga (przełom Zbrucza)

Najpierw trzeba postawić przednie koło na zwalonym pniu, potem samemu wejść i jakoś wciągnąć tylne, powstrzymując się na chwilę od odganiania gzów i komarów. Zwykle rower w którymś momencie wymyka się spod kontroli i pozostawia na właścicielu ślad w postaci kolejnego siniaka lub krwistosinego wzorku na łydce o kształcie pedała. Czasami jedna osoba nie daje rady i rowery musimy przerzucać razem przez podwójne lub potrójne pnie. Już niedaleko, na pewno zaraz będzie droga! Ale ci co stracili nadzieję już po dziesiątym drzewie, za chwilę powiedzą z satysfakcją „A nie mówiliśmy?!” Bo dalej jest już tylko stroma błotnista skarpa opadająca ku rzece. Woda w najgłębszym miejscu sięga do piersi, rozpakowujemy, podajemy, przepławiamy, odbieramy, zakładamy....i jedziemy dalej.


Ludzie i kosmici

Kobieta z córką idą żeby pokazać nam drogę nad rzekę. Wstąpiliśmy tylko na chwilę, żeby nabrać wody ze studni a dostaliśmy jak zwykle dużo serdeczności. Rano koło namiotów przejeżdża wóz. Zobacz – kosmici wylądowali, słyszymy jeszcze przez sen. I rzeczywiście, dla dwóch gości na wozie z sianem jesteśmy kosmitami, na naszych rowerach, naszpikowani wszelaką elektroniką, optyką i mechaniką precyzyjną, w ultra lekkich namiotach, na samopompujących materacykach, w kolorowych koszulkach o wartości ich miesięcznych dochodów...I mimo że byliśmy kosmitami oni traktowali nas jak ludzi, chętnie zagadywali, pytali skąd i dokąd, częstowali winem, jabłkami, pomidorami, ogórkami szczęśliwi że mogą dać nam coś od siebie....Podróżowanie po ukraiñskich wioskach ma bardzo ludzki charakter. Można by tu przyjechać bez jedzenia, bez pieniędzy, bez niczego – i o nic nie prosić nawet a i tak ludzie podzieliliby się tym co mają. Nawet z kosmitą.


Zagubieni

Jest gorąco. Powoli tracimy siły, ci co stracili siły tracą nerwy. Szlachcic się zgubił. Piła jedzie szukać Szlachcica, Marek z resztą szukają kładki. Szlachcic się znajduje, kładka też ale nie jest możliwa do przejścia z rowerem. Wycof. Gorąco. W wiosce chłodzimy się pod hydrantem, po ochłonięciu okazuje się, że Szlachcic zginął po raz kolejny. Piła jedzie szukać Szlachcica i gubi komórkę. Marek z grupą jedzie szukać kąpieliska i gubi wszystkich. Piła nie znajduje Szlachcica ale zgubionego Marka. Wspólnie znajdują resztę i wracają pod hydrant ochłonąć ponownie. Szlachcic znajduje się sam, ale psuje hydrant. Naprawia go ukraiñska kobieta i wszystko wraca do normy.


Toskania i Portugalia

Rosnące nad skalistym brzegiem Dniestru topole przypominają pejzaże z Toskanii. A może to Toskania przypomina naddnieprzañskie klimaty? Tylko Ukraiñcy nie zdążyli pierwsi wydać folderu? Po drodze do Chocimia mijamy kolorowe, wykładane mozaiką przystanki. Gdyby coś takiego było w Portugalii, to te słynne kafelki można by było kupić w każdym sklepie z pamiątkami, no i na lotnisku oczywiście, gdyby ktoś sobie przypomniał w ostatniej chwili. Gdyby zakole Zbrucza widziane z Okopów Świętej Trójcy było w Nowej Zelandii, to jego zdjęcia było by w każdym folderze promującym ten kraj. Krajobrazowy potencjał Ukrainy jest ogromny.


Drogowskazy

Droga idzie polami i schodzi gwałtownie do ukrytej w jarach wioski. Pastuch kilka dobrych minut tłumaczy nam jak wyjechać . Nic z tego. Gubimy się w krętych wąwozach, wjeżdżamy do rzeki, błądzimy po łąkach i kolejnych wąwozach. Znajdujemy nawet nieczynny ośrodek wypoczynkowy, wszystko tylko nie drogę na druga stronę wioski. Niezły scenariusz do horroru, tylko mgły brakuje... W koñcu, kiedy chyba już każdy z mieszkañców wytłumaczył nam którędy jechać udało się. Przy zachodzącym słoñcu wjechaliśmy na pola i wkrótce ukazał się drogowskaz do następnej wsi - wystające znad lasu kopuły cerkwi.


W sadzie

O zmroku we wsi nabieramy wody a Szlachcic łata dętkę, która nie wytrzymała intensywnego zjazdu po kamieniach. Schodzą się kolejni mieszkañcy. W koñcu właścicielka studni zaprasza nas do sadu i zostajemy na noc. Budzę się ze złym przeczuciem...zaspaliśmy! Na telefonie kolorowe okienko „4:45 - czy zapisać godzinę budzenia, TAK/NIE”. Cholerna technika. Dwoimy się i troimy żeby przyśpieszyć wyjazd a babcia dwoi się i troi aby każdego obdarować jabłkami, pomidorami, ogórkami a na koniec poczęstować szklanką domowego wina.


Droga, której nie było

Zjechaliśmy jeszcze raz nad Dniestr (a w zasadzie to dwa razy, tylko raz w złym miejscu...), chociaż nie do koñca wiedzieliśmy co dalej. Po prostu ciągnęło nas nad rzekę, bo objazd asfaltami byłby fatalnym zakoñczeniem wyjazdu. Znad rzeki była wprawdzie droga z powrotem do asfaltu, albo ścieżka którą może by się dało wypchnąć na górę. Ale udało nam się przejechać do kolejnej wioski nad samym brzegiem, mimo że na mapie nie widniała nawet ścieżka. Tak więc 1:1 – nie zawsze jest droga która jest i nie zawsze nie ma drogi, której nie ma. Suma summarum: Kto jedzie ten dojedzie.


Powrót

W Zaleszczykach przy dworcu dostrzegamy znajomą sylwetkę i wkrótce załadowany samochód gotowy jest do odjazdu. Kiedy ruszamy Wołodia od razu włącza swoją muzykę. Tym razem śpiewamy razem z nim.



Trasa - 385 km
Dzieñ 1 - 2009-07-16 - 94 km, czas jazdy: 7:15
Tarnopol Biała - Gaj - (Wołowa Dolina) - Dubowce - przełom Hnizdecznej - Opryłowce - Zarubiñce - Zbaraż - Maksymówka - Stary Skałat - Skałat - Horodnica - grzbiet Miodoborów

Dzieñ 2 - 2009-07-17 - 60 km, czas jazdy: 4:53
- Ostra Mogiła (399) - Las Mantiawa (skrajem) - Okno - Krasne - Satanów - niedudana próba jazdy zachodnim brzegiem Zbrucza - przeprawa przez Zbrucz - Kręciłów - Iwankowce - Holeniszczów

Dzieñ 3 - 2009-07-16 - 75 km, czas jazdy: 6:17
- Husiatyn - Bednarówka - Kryków - Szydłowce - Zielona - Siekierzyñce - Zbrzyź - nieudane przejście kładki - Żabiñce - Huków - Orynin- Repiñce - nocelg w lesie nad rz. Zwañczyk -

Dzieñ 4 - 2009-07-16 - 81 km, czas jazdy: 6:05
Kadyjowce - Ziółkowce - Kamieniec Podolski -Żwaniec - Chocim - Żwaniec - Okopy Św. Trójcy - Wygoda Boryszpwiecka - Bielowce - Trubczyn - Dźwinogród

Dzieñ 5 - 2009-07-16 - 75 km, czas jazdy: 5:29
Dniestrowoje (dawne Wołkowce k. Dźwinogrodu) - Mielnica - Chudykowce - Uście - Kołodróbka - Sinków - Kułakowce - Gródek - Kasperowce - Dobrowlany - Zaleszczyki

Nazwy miejscowości i nazwy geograficzne podano według map WIG z lat 1920-1930

Udział wzięli
  • Olga Gembicka
  • Kasia Klimiuk
  • Radek Jędrzejczak
  • Piotr Karaś
  • Marek Feszczuk [meeck]
  • Piotr Piłaciñski [Piła]
  • Piotr Szlachta

Skomentuj >>

Pozdrowienia~Idziorus
Rok temu przejechaliśmy rowerami przez Podole tylko z drugiej strony Tarnopol - Buczacz - Czortków - Chocim - Kamieniec -Husiatyn - Trembownia - Tar ... [dalej]2009-10-21 22:33
jest cudnie i.....~caddy
serdecznie Wam dziekuje za to ze juz sie wybieram wasza trasa (bo to moje rodzinne strony ktore znam tylko z opowiadan i ;fi ... [dalej]2009-10-09 05:38
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz.
strona główna |  index

0.04823 sek.  optima cennik