Strona G��wna
Szukaj:   
abc     o nas     login
Wzmocnij POWER - wyjd¼ na rower
z powrotem strona główna do góry

dalej na północ się nie dało...

Obyo si bez dugotrwaych, intensywnych przygotowa. Par wizyt w sklepach, remonty rowerw, jedna zarwana nocka na pakowanie i tyle. W kocu ile czasu mona pakowa dwie sakwy rowerowe i worek eglarski.

Jedziemy we trjk czyli w szstk, bo kady z rowerem. Andrzej z ktrym objechaem ju Szkocj, i Irlandi, Zbychu, ktrego poznaem kiedy na Jurze i ja.

Przygotowani na norweskie ceny zaopatrzylimy si solidnie. Zapasw jedzenia mam ponad 15 kg, cay mj baga way ponad 40. Gdy wsiadam pod domem na rower, mimo tysicy kilometrw przejechanych z bagaem, czuj si jakbym jecha po raz pierwszy. No c, masa jest miar bezwadnoci. Najgorsze jest wraenie, e zaraz strzel opony... Nie boj si o specjalnie wzmacniany baganik ani o koa na mavicach 217, w ktrych znam nacig kadej szprychy. Wiem e wytrzymayby drugie, a pewnie i trzecie tyle. Boj si o opony, bo ju nie raz zdarzyo mi si zszywa tak, co rozlaza si od ciaru. W tym roku zaoyem "Warany" Dbicy. Uprzedzajc nieco fakty, zdradz, e wytrzymay do koca. Ale przez pierwsze dni miaem solidnego stracha.

Pomin tu opis dwudniowego woenia si pocigiem i promami. Wane jest, e za dwa dni - sidmego maja o 9.20 dopynlimy do Oslo. Przez kolejne trzy dni fakt przebywania na norweskiej ziemi wydawa nam si na tyle niesamowity, e co pewien czas ktry z nas woa - Chopaki jestemy w Norwegii! Za to rowery nie byy zdziwione. Cieszyy si, e w kocu sobie pojedzimy i z zapaem rway do przodu.

W Oslo nie znalelimy nic godnego uwagi, no moe poza statkiem Fram, na ktrym Amundsen popyn pod biegun poudniowy. W dodatku la deszcz, ot tak, na dobry pocztek. Zapytalimy na stacji benzynowej, czy zawsze jest tu taka pogoda -Not always, only in the summer - odpowiedziaa pani, wcale si nie umiechajc. Nastpnego dnia wzeszo jednak soce. Norweska pogoda zrobia nam zreszt mi niespodziank - w nocy padao, nad ranem byo pochmurnie z tendencj rozchmurzajc a po poudniu zwykle adnie.

Naszym pierwszym norweskim celem by najwyszy w caej Skandynawii masyw grski Jotunheimen no i Galdhopiggen mierzca 2469 metrw najwysza grka w okolicy. O tym, co stao si na niezbyt dugim odcinku, mona by napisa ksik. Ogranicz si jednak do kilku waniejszych wydarze:

98.08.09

Gry coraz bliej. Pokryte niegiem, wygldaj niesamowicie, na tle gronego, szarego nieba. Po duszym podjedzie wpadamy do sklepu i wypadamy z kilogramowym soikiem demu, ktry byskawicznie poeramy ykami, dawic si ze miechu i obarstwa. Jak czowiek sobie pojedzi to i zgodnieje.

Kontynuujemy podjazd. Mimo e dugi i ciki, cieszy wspaniaymi widokami - w dole dolina z jeziorem otoczona poronitymi lasem iglastym zboczami, w grnych partiach skalistymi; w tle onieone gry. Nauczeni dowiadczeniem, spodziewamy si przeczy i dugiego zjazdu do ssiedniej doliny. Ku naszemu zdziwieniu na grze znajduje si rozlegy paskowy z jeziorem Tyin otoczonym onieonymi szczytami. Tam te zostajemy na noc. Temperatura spada w okolice zera.

98.08.10

Do Ovre-Ardal mamy z grki, za to podjazd na trasie Ovre-Ardal-Turtagro daje nam w ko. Jakie 25 kilometrw pod gr i to cakiem konkretn. Na przeczy spotykamy dwjk Polakw w samochodzie. Te chcieliby na Nordkapp ale mwi , e za daleko. Z artykuu Przemka, ktrego nigdy nie widziaem, (co nie przeszkodzio nam jednak spotka si pod koem podbiegunowym) wiedzielimy e bdzie rzenia. Najpierw stromymi zakosami pod gr, potem dugo wzdu doliny, te pod gr i znowu serpentynki. Im wyej tym widoki bardziej dzikie i surowe. Z zieleni dostajemy si w krain kamieni i brzowych porostw. Wok nas brzowe gry z patami niegu. Zupenie inny wiat.

Z prdkoci nieco powyej zdrowego rozsdku zjedamy do Turtagro, tracc spor cz wysokoci a pniej drapiemy si pod kolejn grk. Tym razem z widokami na skaliste onieone dwutysiczniki. Nogi mamy nieco zmczone, a i mj rower ma do podjazdu, co sygnalizuje rozczepieniem si acucha. Na szczcie zdyem to wykry w fazie wstpnej. Wadliwe ogniwko zostao na poczekaniu usunite.

Mozolnie wczapujemy si na paskowy ok. 1400 m npm. Lato tu jeszcze nie dotaro - mijamy onieone gry, zamarznite jeziora i wielkie zway niegu na poboczach drogi. Rozbijamy si w pobliu domku letniskowego dwojga Norwegw, ktrzy wkrtce zabieraj narty biegowe i id na spacer. Termometr pokazuje minus jeden stopie. Wielka onieona gra nad zamarznitym jeziorem czerwieni si w promieniach zachodzcego soca, maszynka benzynowa zwana przez nas pieszczotliwie Diabem, szaleje. Napracowalimy si dzi niele, podjazdw byo pewnie ze 2 km w pionie.

98.08.11

Rano leje, wyjedamy wic dopiero koo poudnia. Po drodze mijamy mas kolarzy jadcych w przeciwnym kierunku - dzisiaj jest rajd dookoa Jotunheimen. Przedzia wiekowy 18-80 lat. Impreza na luzie, wikszo jedzie dla przyjemnoci, niektrzy rozmawiaj przez komrki i robi zdjcia. Docieramy do Galdesand i czeka nas ju tylko.... podjazd do schroniska grskiego Youvasshytta - jedyne 15 km. Jak si wkrtce okazuje - najtrudniejsze kilometry w naszych rowerowych karierach. Walka niemal o kady obrt pedaem, prdko 4-5 kilometrw na godzin. Trzy i p godziny jazdy pod gr po ziemnej drodze. Grubo ponad kilometr w pionie. Ludzie z mijajcych nas samochodw machaj, trbi, pozdrawiaj nas. Wikszo wiezie na dachu narty - pod schroniskiem dziaa wycig. Noc spdzamy w schronisku. Na Galdhopiggen wchodzimy nastpnego dnia rano.

Nastraszeni przez obsug schroniska doczamy do grupy z przewodnikiem i powizani linami, przechodzimy przez lodowiec. Wejcie na szczyt okazuje si atwiutkie, za to widoki nieprzecitne, tym bardziej e pogoda jest soneczna a chmury wysoko. Gry Jotunheimen mimo podobnych wysokoci rni si znacznie od naszych Tatr, ich ksztaty s bardziej obe, z rzadka trafiaj si strzeliste turnie.

Drog, ktra zaja nam pod gr trzy i p godziny, pokonujemy teraz w niecae dwadziecia minut. Mj rower wpada w dziki sza zjedania, ja zreszt te zachowuj si mao rozsdnie - udaje nam si przekroczy 70 km/h. Z krainy niegu powracamy do zieleni i wzdu niesamowicie szmaragdowej rzeki podamy w kierunku Lom, gdzie ogldamy sobie drewniany kociek z 1024 roku.

Noc spdzamy na terenie norweskiego gospodarstwa i przy okazji zostajemy zaproszeni przez gospodarzy na skromn kolacj. Gospodyni dobrze mwi po angielsku, nauczya si 30 lat temu w szkole. Centrum domu stanowi wielka izba, bdca zarazem kuchni, jadalni z dugim drewnianym stoem i salonem ze stoliczkiem, kanap i telewizorem. Due wraenie robi na nas stary eliwny piec, zegar liczcy sobie ponad dwiecie lat i rwnie stare szafki. Gospodarze okazuj si bardzo mili i ciekawi. Niestety, by to jedyny podczas caej wyprawy przypadek tak spontanicznej gocinnoci. Norwegw opisabym jako uprzejmych, lecz mao ciekawych wiata, traktujcych przejezdnych z pewnym dystansem.

Toczymy si dalej, kierunek bez zmian - na pnoc. Odcinek Dombas - Oppdal. Widoki zmieniaj si zupenie. Zaraz za Dombas jest jeszcze sporo drzew, lecz droga szybko pnie si do gry. Las robi si coraz rzadszy i karowaty a potem towarzysz nam ju tylko krzaki porosty i mokrada z zachmurzonymi, onieonymi grami w tle. Osigamy przecz i dugo dugo zjedamyz grki, przepiknym wwozem Drovdal, przypominajcym mi troch szkock Glen Coe...

I tak powolutku docieramy do trzeciego co do wielkoci miasta Norwegii. Trondheim podobao nam si duo bardziej ni Oslo. Wspaniaa gotycka katedra, kolorowe magazyny portowe, wskie uliczki, przyjemny klimat. Tutaj doszo te do najpowaniejszego wypadku, podczas caej wyprawy. Zapatrzony gdzie Zbychu wpad na Andrzeja, ktry zatrzyma si na wiatach nieco wczeniej ni powinien. Ja jechaem jako ostatni i w pewnym momencie zobaczyam, jak rower Zbyszka staje na przednim kole (z bagaem i wacicielem wcznie), po czym stoi na nim przez uamek sekundy i przewraca si na bok, uderzajc obrcz o asfalt. Nigdy nie sdziem, e mona zrobi co takiego na zaadowanym rowerze. Jak wida mona. Diagnoza pada szybko - po piciu minutach krcenia nyplami, jako gwny mechanik wyprawy, zalecam zakup nowej obrczy, co czynimy w odlegym o 500 m sklepie (zdarzao si, e do sklepu byo 300 km, wic w sumie mogo by gorzej). Za mavic'a 138 pacimy tyle co u nas za model 517 ale nie mamy wyboru. Zmiana obrczy zajmuje mi koo dwch godzin po czym ruszamy w dalsz drog.

Wszystkim przemierzajcym Norwegi szczerze radz opuszczenie, przynajmniej na chwil, mao ciekawej drogi E6 i skierowanie si w kierunku wybrzea, na drog nr 17. Kosztuje to wprawdzie troszk pienidzy za promowanie (okoo 20 NOK za jedno), lecz niewtpliwie dostarcza ciekawych przey natury estetycznej.

Widoki s niesamowite. Fiordy i to prawdziwe, otoczone skaami i zieleni. Kolor wody za kadym razem inny, niesamowity i momentami a nienaturalny: zielonkawy, zielony, niebieski, bkitny, ultramaryna, granatowy, czarny, szmaragdowy, lazurowy. Do tego ziele lasw i skay, a wszystko to na tle bkitnego nieba z biaymi chmurkami. Czasem na drog wyskakuje o. Do drogi E6 powracamy w Mo i Rana.

Nastpnym celem byy Lofoty. Wszyscy, ktrzy wiedzieli cokolwiek o Norwegii mwili : "Jedcie na Lofoty". No to pojechalimy, a dokadnie popynlimy promem z Bodo. (100 NOK) . Korzystajc z czterogodzinnej przerwy w pedaowaniu, dokonalimy gruntownego prania i kpieli w umywalce o wymiarach 25 na 50 cm. Powylegiwalimy si na rodku pokadu, poogldalimy wspaniae widoki.

Jak wygldaj wysokie gry wie kady. Skaliste, strzeliste, grone. A teraz wyobracie sobie, e te gry wyrastaj prosto z morza. To s wanie Lofoty. Prawie 400 - kilometrowy skalisty archipelag. A midzy nimi mae rybackie wioseczki, domki na palach, stojaki do suszenia ryby, kutry a raczej malutkie kuterki rybackie. Wyspy poczone s ukowatymi mostami lub tunelami. Przejedamy Lofoty i ssiedni archipelag Vesteralen i docieramy do Bjervik. Zbyszek kieruje si w stron Rovaniemi - koczy mu si urlop. Postanawiamy, e nastpny dzie bdzie dniem rekordw. Kady z zespow ma jecha ile wlezie. Zbychu w pojedynk robi 220 km, ja z Andrzejem 300.

Ostatnie wiksze miasto - Alta. Std a do Olderfiord droga prowadzi przez niesamowity, pusty, lekko pagrkowaty paskowy, jak zwykle poronity karowat rolinnoci i porostami. Rozbijamy si po drodze koo Polakw czekajcych na now piast do przyczepy kempingowej. Czas mio pynie przy herbatce, soce jak zwykle nie zachodzi. Ju po drugiej, trzeba i spa.

Z Olderfiord droga prowadzi wybrzeem. Jeszcze 130 km. Silny wiatr wieje prosto w twarz.

Ostatnie kilometry, a tu trzeba si pomczy. Pogoda na szczcie jest adna, widoki na klify ssiedniego pwyspu imponujce, tylko jakbym lekko traci cierpliwo. Ju tak blisko.

Znowu spotykamy Polakw - dwjka studentw, ktrzy wzili od rodzicw samochd i powiedzieli e jad w Bieszczady...

Ostatni prom, - tym razem na wysp Mageroya. Ostatnie 30 kilometrw. Spotykamy rowerzystw z Mawy. To mieszne, po przejechaniu prawie trzech tysicy, to ostatnie 30 kilometrw wydaje mi si spor odlegoci. Ju tak niedaleko do celu, ju tak chciabym tam by. a tu jeszcze dobre ptorej godziny jazdy. Ale dojechalimy. Jestemy szczciarzami pogodowymi, to trzeba przyzna.

Statystycznie przez trzysta dni w roku Nordkapp jest we mgle, kiedy przyjedamy wieci soce. Przez calutk noc . Schodzi coraz niej i niej, a potem znw w gr. Niby normalne tyle tylko,e ani na chwil nie schowao si za horyzont. Nastpnego dnia pogoda statystyczna. Widoczno w porywach do 4 metrw. Zawracamy rowery na poudnie. Do domu pozostao ponad 3000 km, ale o tym nastpnym razem.

Skomentuj >>

To mi się podoba~Feldkurat
Marzę o takiej wyprawie, ale niestety przez parę następnych lat będzie to nierealne. Przynajmniej dopóki dzieci nie podrosną i będę mógł je  ... [dalej]2005-03-16 16:40
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz.
strona główna |  index

0.02028 sek.  optima cennik