|
|
wyprawa rowerowa nordcap'98
Moe w dugie zimowe wieczory uda mi si napisa co wicej.
S dwa zeszyty. Zatrudnienie ochotnikw nie wchodzi w rachub, magister
farmacji z dwudziestoletnim staem w aptece by nie rozczyta...
Przygotowania do wyprawy rozpoczlimy w styczniu. Polegay one na tym, e co mniek wicej dwa tygodnie jednogonie stwierdzalimy, e trzeba poszuka sponsora, po czym nic nie robilimy. Tak wic na dzie przed wyjazdem spakowalimy si i pojechalimy za swoje... Wyjedamy w niedziel, pitego lipca. Mj rower objuczony prawie czterdziestoma kilogramami bagau jedzi jak chce. Boj si, e zaraz wszystko si rozpadnie. Nie rozpado si. Po dwch dniach docieramy do Oslo. Miasto rednio ciekawe. Ogldamy statek Amundsena Fram. Ciekawe jak wyglda z setk psw zaprzgowych na pokadzie...Leje deszcz. Pierwszy nasz cel to pasmo grskie Jotunheimen i najwyszy szczyt caej Skandynawii Galdhopigen 2469. Robimy dwa niesamowite podjazdy - pierwszy z nich na trasie Ovre Ardal - Turtagro (23 km), potem podjazd (podjazd a nie pchanie) do schroniska grskiego Yuvvasshytta - 15 km w ponad 3.5 godziny. Po zdobyciu szczytu Skandynawii (wejcie proste jak na giewont) t sam drog zjedamy w 20 minut. Powyej 1300 m npm zalega cakiem sporo niegu, dwa razy w nocy temperatura spada poniej zera. Dalej jedziemy przez Lom i Vagamo ogldajc tamtejsze prawie 1000 letnie kociki, wkraczamy w wyynny mcho-porostowy krajobraz za Dombas i zjedzamy do Oppdal piknym wwozem Drovdal. Trondheim - trzecie co do wielkoci miasto Norwegii nawet nam si podoba : maj tu star gotyck katedr i kolorowe magazyny portowe nad kanaem, mona zobaczy zdjcia. Za Namsos zjedamy na drog nr 17 idc wybrzeem i jest to wspaniay pomys - z krainy skalistych fiordw powciskanych w gb ldu przenosimy si w krain ska i skalistych wysepek wystajcych z morza. Co pewien czas droga koczy si i trzeba si promowa. W Mo i Rana zjedamy z powrotem na szos E6, i jedziemy do Bodo, skd promujemy si na Lofoty. Czterystukilometrowy archipelag skalistych wysp wystajcych prosto z morza robi wraenie. Jedzie si prawie na poziomie morza wrd skalistych i strzelistych gr sigajcych 800-1000 metrw, do tego mae rybackie wioski z charakterystycznymi kolorowymi domkami na palach - tu trzeba pojecha. Nastpny archipelag Vesteralen te robi wraenie. W Bjerkwik opuszcza nas Zbyszek, ktremu koczy si urlop, dalej jedziemy we dwjk. Udaje nam si zrobi 300 km w jeden dzie. Docieramy do Alta i chwilowo egnamy si z fiordami wkraczajc na bezludny paskowy cigncy si a do Olderfiord. Potem jeszcze ze 100 km wybrzeem, promowanko na wysp Mageroya, jeszcze 35 km i Nordkapp zdobyty. 300 dni w roku jest tu totalna mga, ale dla nas niebo jest bkitne, prze ca noc ogldamy jak soce nie zachodzi. Nastpnego dnia pogoda robi si standardowa i ledwo widzc wasne rowery opuszczamy wysp. Kierujemy si przez Lakselv i Karasjok do Finlandii, wkraczamy do Laponii - w krajobraz surowy, pagrkowaty, poronity skarowaciaymi brzzkami, sosnami i kolakami o dwudziestocentymetrowych kapeluszach. Pogoda nieco si psuje i przez pi dni moczy nas i suszy na zmian. Pojezierze fiskie wyglda fajnie, ale gwnie na mapie gdzie wida mas jezior, w rzeczywistoci s one poukrywane gdzie za lasami i trzeba zwykle niele si naszuka, eby popywa. Sytuacja poprawia si im bardziej zbliamy si do Helsinek. Helsinki jak i Oslo nie s specjalnie ciekawe. Siedzimy dwa dni u znajomych i promujemy si do Talina. Starwka w tym miecie jest najadniejsz jak widziaem. Reszta miasta sprawia do ponure wraenie, szczeglnie e pada. Do Parnu jedziemy bocznymi drogami a potem cay czas drog Via Baltica, ktra tylko przy miastach staje si ruchliwa. Starwka w Rydze te jest adna, chocia tw Talinie adniejsza. Krajobrazy im bliej Polski tym adniejsze, rozleglejsze, Litwa podobaa nam si stanowczo najbardziej. Sze bocianw w jednym gniedzie wydaje si by warte wspomnienia. Polska wita nas socem i pagrkami Pojezierza Suwalskiego. Jestemy wzruszeni i zachwyceni. Andrzej jedzie do domu pocigiem, mi si jeszcze nie spieszy. Jad najpierw do leniczwki Grzdy w Biebrzaskim Parku Narodowym i buszuj dzie po okolicy. Potem dzien ostrej jazdy i lduj w Biaowiey, zwiedzam okolic, ogldam wikszo prawosawnych cerkwii w pobliu a jest ich sporo. W jednej z nich trafiam na prawosawne naboestwo po biaorusku, ktre robi na mnie niesamowite wraenie. W Bielsku Podlaskim po raz pierwszy api gum. W Szepietowie wsiadam w pocig i dojedam do Warszawy. Po drodze do domu przekraczam 6000 km. Jestem pod wraeniem. Jeszcze 2 kilometry i koniec. Troch mi smutno, ale troch te si ciesz z powrotu, chocia przez par nastpnych dni nie mog si przyzwyczai i strasznie tskni do roweru, namiotu, porannej rosy, deszczu i krajobrazw. Jednym sowem zdziczaem.
[ stdlink('nordcap98','Nordcap`98') ?> | stdlink('nordcap98_01','Statystyka') ?> | stdlink('nordcap98_02','Trasa') ?> | stdlink('nordcap98_03','Promy') ?> | stdlink('nordcap98_04','Dziennik') ?> | stdlink('nordcap98_05','Pogoda') ?> | stdlink('nordcap98_06','Noclegi') ?> | stdlink('nordcap98_07','Ceny') ?> | stdlink('nordcap98_09','Linki') ?> ]
| |||||||||||||||||||
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz. strona główna | index |