Strona G��wna
Szukaj:   
abc     o nas     login
Wzmocnij POWER - wyjd¼ na rower
z powrotem strona główna do góry

KWIK 3'2005 Kazimierz Dolny

Jakoś się tak utarło, że co roku w kwietniu spotyka nas przygoda natury kolejowej. W roku minionym oszukał nas internet, w tym oszukaliśmy sie sami...

KWIK3 '05

W sobotę o szóstej dwadzieścia z rana umówiliśmy się w pociągu Roztocze, ale jak to zwykle bywa spotkaliśmy się już na peronie. Pociąg zapowiedziano i wkrótce wjechał ciągnąc jako pierwszy niezwykle piękny i luksusowy wagon z narysowanym rowerem. Radości naszej nie było koñca, czym prędzej zapakowaliśmy się do tegoż wagonu i rozpoczeliśmy nieustającą sesję zdjęciową, żeby pokazać wygody i udogodnienia których było bez liku. Pierwsza część wagonu przeznaczona była dla rowerów i posiadała stosowne haki i wieszaki. Druga część przeznaczona była dla rowerzystów i posiadała siedzenia. Wszystkie przedziały w miejscu gdzie zwykle wisi lustro miały otwór przez który czały czas, nawet z najdalszego przedziału obserwować można było nie tylko rowery ale i innych rowerzystów. Byliśmy pod wielkim wrażeniem aż do Warszawy Centralnej, kiedy to Marek wyjrzał przez okno, i stwierdził, że to jest pociąg do Ełku. Nic by w tym złego nie było, gdyby nie fakt, że jechaliśmy akurat do Lublina.

Kto jednak rano wstaje ma jeszcze jedną szansę. Pojechaliśmy za godzinę pociągiem Solina, który słynął z tego, że nigdy nie miał wagonu bagażowego w składzie, za to zawsze miał go na rozkładzie. Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu tym razem pociąg ten miał taki sam wagon na rowery jak domniemane Roztocze. Wsiedliśmy z pewną taką nieśmiałością, oglądając na wszelki wypadek poprzyczepiane do pociągu tabliczki i bez problemu dojechaliśmy do Lublina. Tam też spotkaliśmy się z Zabłem, który jako jedyny wsiadł we właściwe Roztocze, bo wsiadał na Wschodniej i nie uległ zbiorowej histerii.

Lublin mile nas zakoczył swoją starówką. Tego właśnie potrzebowaliśmy na początek, bo trzeba nadmienić że po raz pierwszy w wyjeździe wziął udział cudzoziemiec i mogliśmy z dumą pokazywać jaka to nasza Polska piękna, kolorowa i zadbana.

KWIK3 '05

Z Lublina wyjechaliśmy niezbyt przyjemną, bo ruchliwą drogą, ale wkrótce opuściliśmy ją na korzyść niebieskiefo szlaku, nazwanego też "szlakiem wyżynnym". Wiódł on przez pola oferując możliwość podziwiania rozległych rolniczych krajobrazów i wdychania żyznego lessowego pyłu, który unosił się z pod naszych opon. Chociaż lasów na lubelszczyźnie nie ma zbyt wiele, udało nam się na jeden trafić a co wiecej nawet zgubić na chwilę w zawilcowych chaszczach.

Na pieć kilometrów przed nałęczowem zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek po drewnianym kościołem w Wojciechowie. W Nałęczowie natomiast w parku zdrojowym nastąpiła wymiana rowerów na dzieci. Wymieniali się Marek i Piła z Agnieszką i Gosią. Dalej grupa pojechała w bardziej żeñskim składzie i podobno dużo fajniejszą i trudniejszą trasą. Liczne podjazdy i lessowe wąwozu tak charakterystyczne dla Kazimierskiego Parku Krajobrazowego są rowerowo bardzo atrakcyjne.

Kazimierz jak Kazimierz - każdy był tu wiele razy. Bardzo urokliwy, nieco zatłoczony. Kolację zjedliśmy "U Fryzjera" - jedzenie było super, ale czas oczekiwania dużo wykraczał poza przyjęte normy. Spaliśmy w uroczej, zabytkowej Willi Julia.

KWIK3 '05

Kolejny dzieñ rozpoczął się od kolejnych stromych podjazdów i urokliwych wąwozów. Atrakcje te znowu przypadły ekipie z pierwiastkiem kobieczym, podczas gdy pozostali w Kazimierzu Piła i Marek usiłowali choć trochę zmęczyć się popychając wózki po kazimierskich uliczkach. Zamiana nastąpiła po ok. 40 kilometrach tuż za Markuszowem Druga część dnia podobna była do pierwszej dnia poprzedniego, tyle że drogi były bardziej piaszczyste. Do Kozłówki dotarliśmy na tyle późno, żeby absolutnie nie mieć czasu na zwiedzanie pałacu, na 100% nie zdążyć na pierwszy pociąg z Lublina i na 95% nie zdążyć na ostatni. Dodatkowa zgubka którą wykonaliśmy zwiększyła krajobazową atrakcyjność trasy (podziwiać mogliśmy bagienka w Kozłowieckim Parku Krajobrazowym) jak i prawdopodobieñstwo nie zdążenia na pociąg (do 98,55%). W koñcu jednak bo bohaterskim sprincie przez Lublin, wjechaliśmy na stację całe trzy minuty przed odjazdem pociągu i spokojnie mogliśmy jeszcze zakupić picie na drogę, bo pić nam sie chciało okrutnie.

Trasa była następująca:
Sobota 16.05.2005 - 65 km
Lublin - Motycz - (szlak niebieski) - Wojciechów - Nałęczów - (szlak niebieski) - Kazimierz Dolny

Niedziela 17.05.2005 - 90 km
Kazimierz Dolny - (szlak niebieski) - Markuszów - (szlak niebieski) - Kozłówka -Nowe Stawy - Dys - Lublin


Specjalne podziękowania bez wątpienia należą się:
  • Andrew za nieugiętą postawę w walce z piachem, górami i naszymi szalonymi pomysłami, i za bohaterski sprint do pociągu na koniec.
  • Gosi i Agnieszce za to że przez pół wyjazdu opiekowały się dziećmi i Marek z Piłą mogli pojeździć
  • Markowi i Pile za to że przez pół wyjazdu opiekowali się dziećmi i Gosia z Agnieszką mogły pojeździć ;-)

W KWIKU 3 Anno Domini 2005 udział wzięli ( w kolejności płciowoalfabetycznej):
  • Agnieszka Stefañska-Feszczuk (Nałęczów-Kazimierz-Markuszów)
  • Małgorzata Piłaciñska (Nałęczów-Kazimierz-Markuszów)
  • Maja Feszczuk (gościnnie)
  • Andrew Babicz
  • Andrzej Babicz
  • Marek Feszczuk [MEECK] (Lublin-Nałęczów i Markuszów-Lublin)
  • Piotr Piłaciñski (Lublin-Nałęczów i Markuszów-Lublin)
  • Maciek Piłaciñski (gościnnie)
  • Piotr Zabłudowski [Zabeł]
  • Szymon Zioło

Skomentuj >>

na szlaki zapraszam :-)~Sławek
gdybyście jeszcze kiedyś mieli chęć/ okazje zawitać w okolice Lublina zapraszam do skorzystania ze stale rozbudowującej się sieci szlaków wok ... [dalej]2009-11-03 07:26
ziemia lubelska~p@w€ł
jak miło zobaczyć na Waszej stronie rodzinne ziemie , pozdrawiam2006-02-21 21:30
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz.
strona główna |  index

0.01974 sek.  optima cennik