Strona G��wna
Szukaj:   
abc     o nas     login
Wzmocnij POWER - wyjd¼ na rower
z powrotem strona główna do góry

BCS 3'2004 Kaszuby i Bory Tucholskie


Tegoroczny BCS - Boże Ciało w Sakwie odbył się w dniach 10.06.2004 - 13.06.2004 w Borach Tucholskich i na Kaszubach. Trasa wiodła z Bydgoszczy doliną Brdy, przez Tucholski Park Narodowy, Wdzydzki Park Krajobrazowy oraz Kaszubski Park Krajobrazowy. BCS zakoñczył się w Gdañsku po przejechaniu 341 km

Po raz kolejny przekonaliśmy się, że czerwiec jest bardzo dobrą porą na rowerowe wyjazdy. Ciepłe noce i najdłuższe dni w roku oraz perspektywa nadchodzącego lata sprzyjają intensywnemu wysiłkowi oraz obcowaniu z przyrodą.


Trasa:
10.06.2004 (76 km)
Bydgoszcz - Bożenkowo - Koronowo - Romanowo - Zmarzenica - Piła - Świt - Tuchola - Gołąbek - Kiełpiñski Most
11.06.2004 (107 km)
Kiełpiñski Most - Woziwoda - Brody - Fojutowo - Rytel - Kruszka - Krojanty - Chojnice - Charzykowy - Bachorze - Małe Swornegacie - Swornegacie - Drewicz - Czyczkowy - Brusy - Zalesie - Wiele
12.06.2004 (85 km)
Wiele - Karsin - Odry - Gołuñ - Wdzydze Kiszewskie - Grzybowo - Kościerzyna - Stężyca - Brodnica Górna - Brodnica Dolna - Ostrzyce
13.06.2004 (73 km)
Ostrzyce - Wieżyca - Egiertowo - Kartuzy - (jar rzeki Raduni) - Żukowo - Gdañsk

Maja Udział wzięli:
  • Kobieta 1 - Dorota Koreñ
  • Kobieta 2 - Maja Długołęcka
  • Kobieta 3 - Bogusia Kikłowicz
  • On - Piotr Zabłudowski [Zabeł]

Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy w Bydgoszczy która przywitała nas tzw. opadem ale mimo to miasto zrobiło na nas bardzo sympatyczne wrażenie. Jest bardzo zadbane i odnowione. Niestety Bydgoszcz ma jedną wadę - nie jest przyjazna dla rowerzystów. Na wielu kładkach i mostach nie ma podjazdów dla rowerów. Mieliśmy poważne problemy z wydostaniem się z Dworca Głównego w kierunku północnym. Na drugą stronę torów kolejowych można przedrzeć się jedynie skomplikowanym objazdem. Po krótkim rekonesansie i obowiązkowej kawie na rynku wyjechaliśmy z Bydgoszczy zagłębiając się w malowniczą dolinę Brdy.

Trasa wiodła najpierw asfaltową drogą przez peryferia Bydgoszczy a potem wjechaliśmy na niebieski szlak, który poprowadził nas do Koronowa, gdzie jak głosi legenda wielkopolskie rycerstwo ofiarowało koronę Władysławowi Łokietkowi. Stąd też nazwa miejscowości. Obejrzeliśmy pocysterski kościół parafialny Wniebowzięcia NMP o cechach gotyku i baroku. Niektórzy byli bardziej zainteresowani (ze względów zawodowych) mieszczącym się w pocysterskim zespole zakładzie karnym, ale zestawienie świątyni z więzieniem na wszystkich zrobiło wrażenie.

Z Koronowa wyruszyliśmy dalej w kierunku północnym objeżdżając zalew Koronowski lewym brzegiem. Wcześniej zasięgnęliśmy tzw. języka w sprawie przeprawy promowej, która staje się już stałym elementem wyjazdu BCS. Nasze obawy czy uda nam się przeprawić na drugą stronę rzeki okazały się bezpodstawne. Szybko i sprawnie znaleźliśmy się na drugim brzegu Brdy. Tutaj zaczął się bardzo malowniczy etap naszej wycieczki przez Bory Tucholskie. Jadąc żółtym szlakiem zahaczyliśmy o stanicę wodną a potem niebieskim dotarliśmy do Tucholi, gdzie uzupełniliśmy nasz prowiant i obejrzeliśmy to małe miasteczko. Z Tucholi przez Gołąbek dojechaliśmy do miejsca o nazwie Kiełpiñski Most gdzie na malowniczym zakolu rzek Brdy w rezerwacie przyrody zostało umiejscowione pole biwakowe. Ujęci atmosferą tego miejsca postanowiliśmy tam zamieszkać. Oddając się czynnościom higienicznym podziwialiśmy przepiękny zachód słoñca i słuchaliśmy ptasiego koncertu.

Jaszczurka zadomowiła się w kasku

Rankiem udaliśmy się do pobliskiego Fojutowa gdzie znajduje się obiekt inżynieryjno-techniczny wzorowany na rzymskich akweduktach. Trasa nie była najłatwiejsza ponieważ wybraliśmy niebieski szlak, który okazał się mocno piaszczysty. Akwedukt okazał się jednak wart tego wysiłku. Można tu podziwiać skrzyżowanie dwóch cieków wodnych na różnych poziomach: Wielkiego Kanału Brdy i Czerskiej Strugi. Obiekt został gruntownie odnowiony w 2002 r. i przyciąga coraz większe rzesze turystów. Do miejscowości Rytel pojechaliśmy niebieskim szlakiem, który prowadził nas wzdłuż Wielkiego Kanału Brdy. Był to bardzo fajny i ciekawy fragment trasy, bo kanałem płynęli kajakarze i pozdrawialiśmy się wzajemnie. Z Rytla bocznymi drogami przez Kruszki, Krojanty dotarliśmy do Chojnic.

W Chojnicach niestety trochę się zachmurzyło i kiedy byliśmy już w Charzykowych to nie źle padało. Trasa wzdłuż jeziora Charzykowskiego przypadła nam w deszczu. Objechaliśmy jezioro prawym brzegiem do Małych Swornychgaci a następnie lewym brzegiem jeziora Krasiñskiego do Swornychgaci, gdzie rozpętała się prawdziwa ulewa. Schroniliśmy się przed deszczem w małej zacisznej knajpce. bo i i tak planowaliśmy tutaj zjeść obiad, więc przeczekaliśmy ulewę zajadając się świeżym pstrągiem i przepyszną, świeżo upieczoną szarlotką.

Stołowanie się w knajpach ma zwykle ten plus, że zawsze jest jakaś okazja do pogadania z miejscowymi, którzy często mówią o ciekawych miejscach, które nie są oznaczone na mapach. Tak było i tym razem. Zostaliśmy namówieni do odwiedzenia w Brusach Jaglie ludowego artysty J. Chełmowskiego.

Dalej trasa naszej wycieczki musiała ulec małej modyfikacji ponieważ Kobiety zapragnęły kąpieli w jeziorze (w żadnej tam rzece, bo podobno nie można sobie popływać, tylko musiało być jezioro!) W związku z tym nasze rowery skierowaliśmy nad jezioro Wiele. Pomimo wszelkich wygód i sprzyjających okoliczności do kąpieli w postaci uroczej miejscówki nad samym brzegiem, ciszy i spokoju oraz drewnianego pomostu, Kkobiety stwierdziły, ze jednak nie będą pływać bo... jest za zimno.

Rano zjedliśmy sobie śniadanko na pomoście obserwując jezioro i przetaczające się po niebie chmury i w dobrych nastrojach ruszyliśmy do kolejnego celu naszego wyjazdu - tajemniczych kamiennych kręgów w Odrach. Ich pierwotnego znaczenia do dziś nie udało się badaczom jednoznacznie określić, co dodaje im tylko uroku. Najbardziej popularne teorie mówią, że były to gockie cmentarze lub miejsca tajemniczych obrzędów, ale nie brakuje również teorii, że kamienne kręgi służyły jako astronomiczne kalendarze czy nawet znaki do kontaktów z mieszkañcami gwiazd.

Na pewno (stwierdziliśmy to organoleptycznie), są to miejsca o bardzo dużej energii. Od kamieni umieszczonych w środku kręgów, wyraźnie wyczuwa się bijące ciepło. Kobiety stwierdziły, że energia powoduje również mrowienie palców...

wdzydze skansen logo

Doenergetyzowani w Odrach zielonym szlakiem wzdłuż torów kolejowych pojechaliśmy przez Gołuñ do Wdzydz Kiszewskich, gdzie obejrzeliśmy najstarsze polskie muzeum na wolnym powietrzu czyli skansen budownictwa kaszubskiego. Skansen położony jest nad brzegiem jeziora Gołuñ i można w nim obejrzeć zabudowę dawnej wsi kaszubskiej i kociewskiej od XVIII do poł. XX w. Muzeum prowadzi również stałą sprzedaż wyrobów sztuki ludowej i rzemiosła artystycznego. Popierając rękodzieło ludowe, zakupiliśmy ładne koszyczeki dopiero co wyplecione z korzenia sosny, które jeszcze pachniały borem.

Po zwiedzeniu skansenu, co zajęło nam dobre 2 godziny, asfaltową drogą przez Grzybowo dotarliśmy do Kościerzyny, gdzie były mała przerwa na lody. Dalej nastąpiły problemy techniczne ponieważ na odcinku Stężyca - Brodnica Górna wydarzyły się wszelkie możliwe kataklizmy dla rowerzysty. Najpierw Kobieta 1 urwała łañcuch, (zapinka została w domu) potem złapała gumę a następnie ponownie zerwała łañcuch. Imadełko poszło w ruch i choć udało się naprawić wszystkie uszkodzenia straciliśmy trochę czasu i dopiero wieczorem o zachodzie słoñca wjechaliśmy „Drogą Kaszubską” w Kaszubski Park Krajobrazowy i mogliśmy rozkoszować się malowniczym widokiem tzw. Szwajcarii Kaszubskiej a w szczególności jeziora Ostrzyckiego nad którym postanowiliśmy spędzić kolejną noc. Zakupiony dzieñ wcześniej staropolski Krupnik doczekał się wreszcie spożycia i do późna w nocy imprezowaliśmy, a rozmowom o życiu nie było koñca...

Następnego dnia wczesnym rankiem (niektórych bolała głowa) wjechaliśmy do Wieżycy, która jest najwyższym wzniesieniem pojezierzy na terenie Polski - 329 m n.p.m. Wdrapaliśmy się na wieżę widokową z której roztacza się imponujący widok na okoliczne rynnowe jeziora, wzgórza Szymbarskie i lasy.

Z Wieżycy udaliśmy się malowniczą drogą do Kartuz, gdzie obejrzeliśmy pocysterski kościół klasztorny z XIV/XV w. i erem zakonnika jedyny zachowany z 18 niegdyś istniejących. Wnętrza kościoła niestety nie zwiedziliśmy ponieważ akurat odbywała się Msza.

Na BCS-ie w Kartuzach pojawił się wątek polityczny, ponieważ Maja jako jedyna, dopełniła obywatelskiego obowiązku i wzięła udział w pierwszych w Polsce wyborach do Europarlamentu. Zwiedziliśmy jeszcze rynek i miejscową cukiernię z super drożdżówkami i pojechaliśmy penetrować rezerwat "Jar rzeki Raduni". Rzeka Radunia choć płynie na Kaszubach zaliczana jest do szlaków górskich ponieważ płynie w wąskiej i głęboko wciętej dolinie porośniętej lasami grądowymi na stokach i łęgami na dnie jaru. Jest to bardzo osobliwy zakątek, myślę warty osobnej wycieczki.

Przez Żukowo dotarliśmy późnym popołudniem do celu naszego wyjazdu czyli do Gdañska. Jak wszyscy przybywający do tego miasta zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie z Neptunem na gdañskiej starówce. Zwiedzaniem Starego Miasta zakoñczył się BCS 3.

Kaszuby i Bory Tucholskie to bardzo fajny i ciekawy teren do wycieczek rowerowych. Obfitość jezior i rzek, zróżnicowanie terenu oraz dobre leśne drogi powodują, że warto tutaj po pedałować wśród iglastych lasów. Trasy i szlaki turystyczne są bardzo dobrze oznakowane, a miejscowi ludzie są bardzo życzliwi i otwarci. Jedynym minusem jest spora liczba turystów, która powoduje, że naprawdę dzikie zakątki zdarzają się stosunkowo rzadko - trzeba ich poszukać. Mimo to zgodnie uznaliśmy tegoroczny BCS za wyjątkowo pełny i satysfakcjonujący - zarówno pod względem rowerowym, jak i krajoznawczym.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz.
strona główna |  index

0.02690 sek.  optima cennik