|
|
19.06.2003 Dzieñ pierwszy - 100 km Malbork - Tczew - Pelplin - Gniew - Orkusz 20.06.2003 Dzieñ drugi - 95 km Orkusz - Mikołajki Pom. - Dzieżgoñ - Pasłęk - Dłużyna 21.06.2003 Dzieñ trzeci - 32 km Dłużyna - Przezmark - Elbląg Zobaczyliśmy:
Pojechali:
Straty w ludziach, sprzęcie i czasie:
Święto Bożego Ciała kojarzy się zwykle z upałem i popołudniową burzą. Tegoroczna edycja tego święta, przypadająca w 19 dniu czerwca, nie była pod tym względem wyjątkowa. Ale po kolei... Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy w Malborku od zwiedzania miasta, które zawdzięcza swój obecny kształt przede wszystkim zakonowi krzyżackiemu. W 1274 r. Krzyżacy rozpoczęli budowę zamku obronnego, zaś w 1390 r. przenieśli do Malborka z Wenecji stolicę swojego pañstwa. Zamku nie zwiedzaliśmy ze względu na dużą ilość czasu potrzebną [około 3 godz.], jednakże sympatyczni strażnicy zamkowi poinformowali nas, iż koło zamku funkcjonuje bezpłatna przechowalnia, w której można zostawić rowery. Z Malborka pojechaliśmy do Tczewa wieżdżając do miasta wybudowanym w II połowie XIX w., najdłuższym wówczas w Europie (890 m), kratownicowym mostem. W mieście trafiliśmy na dni Tczewa, oraz odbywające się w całym kraju procesje. Pomimo chwilowego zamieszania i tak miasto wydało nam się dość senne. Następnie posileni kawką i lodami udaliśmy się do odległego o 20 km Pelplina. W tym mieście zachował się gotycki zespół poklasztorny opactwa Cystersów. W jego skład wchodzi jeden z najładniejszych kościołów w Polsce, przebudowany pod koniec XIX w. W Bibliotece Seminarium Duchownego znajdują się cenne okazy rękopisów, najstarsze z XII w., m.in. egzemplarz Biblii drukowanej przez Gutenberga i organowa „tabulatura” pelpliñska, zawierająca około 900 utworów muzycznych. Historia placu katedralnego jest nam znana z uwagi na osobistą znajomość z rodziną owego przedwojennego wykonawcy.Kostka brukowa przed katedrą układana była w czasach przedwojennych, kilkoma warstwami, które przed położeniem kolejnej udeptywane były przez perszerony. Struktura okazała się tak trwała, że do dnia dzisiejszego nie obluzowała się ani jedna kostka [o czym przekonaliśmy się naocznie!] Niestety podobno do dzisiaj diecezja pelpliñska nie rozliczyła się z wykonawcą za wykonanie tej roboty. Z Pelplina pojechaliśmy dalej oglądać krzyżacki zamek w Gniewie, wybudowany w 1276 r. Miasto wydało nam się urokliwe, być może ze względu na to, że zachowało gotycki układ urbanistyczny z zamkiem, kościołem i fragmentami murów obronnych z XIV w. Przy rynku zobaczyć można jedyny na Pomorzu zespół kamienic ze wspólnym mansardowym dachem oraz ratusz z XIII-XIV w. oraz ciągi ulic podmurnych. Posileni obiadem w karczmie rycerskiej w zamkowych podziemiach, przeczekawszy szalejące na zewnątrz oberwanie chmury, przeprawiliśmy się promem na drugą stronę Wisły. Prom napędzany siłą nurtu rzeki bezpiecznie przewiózł nas na drugi brzeg, skąd mogliśmy podziwiać pełną panoramę Gniewu. Po przeprawie przez Wisłę pojechaliśmy przez pola i lasy gubiąc troszkę drogę nad jezioro Orkusz, gdzie znaleĄliśmy piękne miejsce na nasz pierwszy nocleg. Następnego dnia o czwartej nad ranem obudziła nas gwałtowna ulewa waląca w tropik namiotu. Co mniej odporni nie mogli zasnąć z powodu tego hałasu i czarnych przeczuć co do pogody w drugim dniu wycieczki. Wiadomo, wstawanie w deszczu, zwijanie namiotu w deszczu i wreszcie jazda w deszczu. Przeczucia na szczęście nie sprawdziły się, ulewa ustała około 7 rano, ale silny i porywisty wiatr towarzyszył nam przez cały dzieñ. Po śniadanku gnani wiatrem, jak na skrzydłach pognaliśmy przez Pojezierze Iławskie. Fragment polnej drogi z Rejsyt do Gołtowa okazał się całkiem zarośnięty. Nie odpuściliśmy jednak i zczesując sakwami kilka kilometrów pola ze zbożem, przebiliśmy się nad wyjątkowy obiekt w skali Europy - Kanał Elbląski. Kanał ten zaprojektowany został w 1825 r. przez holenderskiego inżyniera Jakoba Georga Steenke. Jest to jeden z najcenniejszych zabytków technicznych w Polsce. Budowę rozpoczęto w 1848 r., gdy zainteresował się projektem król pruski. Budowa całego systemu śluz i pochylni trwała 8 lat. Długość kanału wynosi 129,8 km, różnica poziomów terenu wynosi prawie 100 m. Do jej pokonania służy unikalny system pochylni, które umożliwiają transport statku lądem, po szynach, na specjalnej platformie przypominającej olbrzymią tratwę. Już przed I wojną światową Kanał stał się dużą atrakcją turystyczną. Zabytkowe mechanizmy śluz i pochylni działają bezawaryjnie już od ponad 100 lat. Na tym odcinku Kanału Elbląskiego zobaczyliśmy: pochylnię Buczyniec, pochylnię Jelenie i pochylnię Całuny Nowe. Nad Buczyñcem spożyliśmy skromny posiłek – rzecz jasna w knajpie (acz na świeżym powietrzu). Polecamy karkóweczkę! Znad Kanału Elbląskiego odbiliśmy w bok, żeby obejrzeć sobie miasteczko Pasłęk, leżący nad rzeką Wąską. Zobaczyliśmy tam: krzyżacki zamek z XIII, XV i XVI w., dwie gotyckie bramy miejskie (Wysoka i Młynówka) oraz gotycką basztę z XIV w. Nasz drugi nocleg wypadł nad jeziorem Drużno, które stanowi pozostałość po dawnym zasięgu wód Zalewu Wiślanego. Jezioro to jest zanikającym zbiornikiem wodnym położonym na poziomie morza. Uznane za rezerwat przyrody z uwagi na dogodne warunki do gnieżdżenia się licznego ptactwa wodnego i błotnego, m. in. łabędzi, wąsatek, kaczek czernic i perkoz o czym mogliśmy się przekonać nocując na skraju tego rezerwatu. Krajobraz tutejszy kojarzy się z krajobrazem Holandii – tzw. polska Holandia. To trafne porównanie uzupełniają ponadto obwałowane rzeki, obfitość kanałów i rowów odwadniających, wiele mostów i kładek, liczne śluzy, jazy i zastawki, oraz liczne wiatraki pełniące niegdyś rolę młynów i pomp odprowadzających nadmiar wody z obszarów depresyjnych. Z tego urokliwego miejsca wyjechaliśmy wczesnym rankiem, żeby obejrzeć krzyżacki kościół w Przezmarku i przejechać się autostradą. Nie lada gratką była dla nas możliwość przejechania się rowerem po autostradzie, bo nie byle jaka to autostrada. Obiekt ten wybudowany przed II wojną światową stracił swoje znaczenie strategiczne - po podziale wschodniej części pañstwa niemieckiego między Rosję i Polskę granica między tymi pañstwami przecięła autostradę. Z tego względu w dniu dzisiejszym stanowi ona jedynie drogę lokalną, wiodącą od Elbląga do granicy pañstwa. Brak na granicy przejścia granicznego, eliminuje ja jako drogę międzynarodową. Autostradą dotarliśmy do samego Elbląga, gdzie zakoñczyła się nasza czerwcowa wycieczka. Podsumowując BCS było miło i sympatycznie. Pogoda choć zmienna i niepewna nam sprzyjała. Zobaczyliśmy sporo ciekawych obiektów, głównie realizacji myśli technicznej tzw zabytków technicznych oraz przemierzyliśmy bardzo piękny krajobrazowo fragment Polski. W niecałe 3 dni zrobiliśmy ponad 200 km [netto] co daje całkiem niezły rezultat jak na piecioosobową grupę, która pokazała, że wspólna dyscyplina umożliwia pokonanie sporych dystansów jak również daje czas na zwiedzanie i knajpowanie. Wielkie brawa należą się debiutantce, Bogusi. Mimo iż w przeddzieñ wyjazdu miała dość poważny wypadek rowerowy (zakoñczony założeniem 3 szwów na brodzie!), nie zrezygnowała z planów wyjazdowych i mimo stosunkowo forsownej trasy znakomicie sobie poradziła. W swojej roli sprawdził się (podobno!) również dobrze p.o. kierownika Zabeł – wnikliwie zaplanował trasę, z uwzględnieniem lokalnych atrakcji, i dopilnował, żebyśmy te atrakcje "zaliczyli". Braki czasowe spowodowały, że czerwcówkę musieliśmy zakoñczyć w Elblągu, ale na pewno powrócimy tu niebawem aby zwiedzić skrawek północno-wschodniego Pomorza – okolice kopernikowskiego Fromborka, Tolkmicka i Braniewa.
| ||||||||||||||||
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz. strona główna | index |