|
|
Przez góry AlbaniiSkończyły się wakacje, przynajmniej te moje-rowerowe. I jak to po wakacjach – nadszedł ten moment trzeba odrobić pierwszą poważną pracę domową, czyli napisać wypracowanie. A temat tego wypracowania brzmi: „Jaki kraj jest najlepszy do górskiej turystyki rowerowej i dlaczego jest to Albania”Turystyka rowerowa w górach ma swoje zalety, ale również (w porównaniu z klasyczną turystyką nizinno – pagórkowatą) pewne wady. Otóż wysokie góry oferują wprawdzie dodatkowe wrażenia w postaci zjazdów, podjazdów i widoków, ale też tereny górskie nie oferują takiej dowolności w wyborze ciekawych dróg, te bowiem poprowadzone są głównie dolinami. Często brak jest dróg alternatywnych i chcąc podróżować rowerem po górach musimy zwykle korzystać z asfaltu i dzielić go z samochodami. Drogi alternatywne są często zbyt strome i zbyt trudne do pokonania na obładowanym bagażem rowerze, lub też po prostu ich nie ma. Klasyczna górska turystyka rowerowa odbywa się w modelu dolina-przełęcz-dolina. Prawdziwych gór dotykami niejako tylko na przełęczy, w jedynym, jedynym punkcie i zaraz potem, po tej chwili uniesienia zaczynamy je opuszczać. Ale nie w Albanii. Tam drogi wychodzą z dolin i prowadzą do innych dolin grzbietami i trawersami. Można jechać kilkadziesiąt kilometrów cały czas nie tracąc wysokości. I to jest coś co odróżnia a raczej wyróżnia Albanię spośród innych górskich krajów. Albania podzielić można na Albanię „górną” i „dolną”. Dolna Albania jest piękna, ale kto raz wjechał do tej Górnej będzie musiał przewartościować całe swoje dotychczasowe rowerowe doświadczenie. Albańskie góry to zupełnie inny świat - świat w jakim niewielu rowerzystów było. Świat kamiennych dróg prowadzących grzbietami i trawersami nieraz po kilkadziesiąt, a nawet i ponad sto kilometrów. Nie są to górskie turystyczne szklaki na których to turysta rowerowy jest noszącym na plecach rower wariatem. Są to drogi w znaczeniu pierwotnym tego słowa, drogi pełniące funkcje komunikacyjne. Nieprzejezdne zwykłym samochodem, za to przejezdne rowerem. Ich fenomenem jest to że z jednej strony prowadzą w terenie typowo górskim, wyciętymi w zboczach, wijącymi się w nieskończoność trawersami, zwykle gdzieś 800-1000 m n.p.m. Z drugiej strony są „stosunkowo łatwo przejezdne”, nawet dla rowerzysty z bagażem. Nie należy traktować tego ostatniego dosłownie. To są najtrudniejsze drogi jakie w życiu jechałem (no dobra, Yuvashytta w Norwegii - średnio 9,3% przez 14 km była trudniejsza) - ale jechałem!. Wymagają siły, kondycji i przede wszystkim zacięcia. Nie ma na nich asfaltu, często przez kilkanaście lub kilkadziesiąt nawet kilometrów przyjdzie jechać po kamieniach. Nie ma jednak długich stromych odcinków, zwykle jedzie się w nachyleniu ok 4-6% (oczywiście na zakrętach potrafi skoczyć do 16% ale na krótko). Czasami trzeba prowadzić rower, jednak generalnie przez prawdziwe góry jedzie się około 95% trasy. Wszystko jest po prostu względne. Nawet w Polsce w takie góry nie da się wjechać rowerem z bagażem. Nawet taki dajmy na to Beskid Niski byłby nieporównywanie bardziej wymagający, gdyby chcieć uciec od modelu dolina-przełęcz-dolina i podróżować wzdłuż grzbietu. Pełne więc zdanie powinno brzmieć – „w porównaniu do wspaniałości, dzikości, wysokości i niedostępności gór przez które prowadzą, drogi te są stosunkowo łatwo przejezdne”. No i spełniają podstawową zasadę sensowności: rower jest na nim znaczącym ułatwieniem w poruszaniu się, dzienne dystanse znacznie przekraczają możliwości turysty pieszego. I chociaż pot zalewa oczy, koła ślizgają się na kamieniach i nie wiadomo czy po tych głazach trudniej jest jechać do góry czy do dołu, to podróżując po nich można odkryć pierwotny sens podróżowania, ponieważ jedzie się przez tereny gdzie słowo turystyka jeszcze nie istnieje. Nie ma żadnej bazy turystycznej, żadnych schronisk, kwater, hoteli. Są za to małe, zbudowane z kamienia i kryte dachówką lub łupkami wioseczki. Żadnego sidingu, eternitu, żadnej blacho dachówki. Kto by to woził po tych wertepach i czym (do lat 90 nie można było posiadać prywatnego samochodu) . Za to w każdej niemal najmniejszej wiosce jest bar gdzie można napić się wyśmienitej kawy. Albańczycy kochają kawę. Jedzenie należy ze sobą wozić. Słowo Cafe-Bar oznacza „Bar podający kawę i raczej nic więcej”.Skoro już o Albańczykach mowa. Albania jak wiadomo to kraj o silnie komunistycznej przeszłości. Jeden z byłych mistrzów komunizmu. Jeden z najbiedniejszych krajów w Europie. Na próżno szukać tu jednak smutnego, pijanego, zaniedbanego homo-sovieticusa. Nie ma tu dresiarskiej podpitej młodzieży patrzącej z pode łba na przyjezdnych. Albańczycy nie są typem wschodnim. To południowcy. Dbają o wygląd, nie mają smutnych min, picie alkoholu nie należy do narodowej tradycji. W wiejskich barach mężczyźni jeśli nie piją kawy to piją...wodę. Wystarczy spojrzeć na średnią długość życia w dawnym bloku wschodnim. Albania wyprzedza na przykład Ukrainę o ... 72 pozycje a i niektóre kraje obecnej Unii pozostawia w tyle. W Albanii od pierwszej chwili czuliśmy się bezpiecznie. Oczywiście w Macedonii mówili żeby absolutnie tam nie jechać...W Serbii mówią to samo o Macedonii, na Węgrzech o Serbii itd...Zawsze ten następny kraj jest gorszy. W Albanii przyjezdni witani są z radością ale nie nachalnie. Wszędzie gdzie się pojawialiśmy, czy to w sklepie, czy na straganie, czy po prostu we wsi czuliśmy po prostu że ludzie cieszą się z naszego przyjazdu. Gesty w stylu garść prawdziwków podarowanych od spotkanego pasterza dopełniały całości.Na górskich drogach prędzej można spotkać osiołka niż samochód ale i na tych w dolinach ruch samochodowy jest symboliczny (za to wszyscy jeżdżą mercedesami!). Albańscy kierowcy są dla rowerzystów uprzejmi. To znaczy – oni nie są uprzejmi akurat dla rowerzystów. To jeszcze nie ten etap. Oni po prostu wiedzą, że po drogach chodzą krowy, kozy, owce...rowerzyści wpisują się w tą trzodę i traktowani są tak samo czyli „lepiej uważać”. Więc i pod tym względem czuliśmy się dobrze. Wprawdzie zastanawia ilość nagrobków przy albańskich drogach, jednak ich wnikliwa analiza statystyczna pokazuje, że dotyczą one głównie przełomu XX i XXI wieku, a więc momentu kiedy po raz pierwszy Albańczykom pozwolona na...posiadanie prywatnych samochodów. Czasami przyszło nam się spotykać z pasterskimi psami. Tymi psami straszyli nas wszyscy i wszystkie przewodniki o nich pisały. Nawet przez chwilę miałem taki pomysł żeby kupić gaz pieprzowy, jednak ostatecznie uznałem takie zachowanie za niesportowe. Na miejscu okazało się jednak ze psy te są bardzo cywilizowane i doskonale rozumieją prastary gest człowieka schylającego się po kamień. Grzecznie się wtedy wycofują. Podczas naszej albańskiej podróży górskimi drogami przejechaliśmy przez cztery górskie masywy: Bredhi i Hotovës , Tomorit, Góry Martanesz i Góry Przeklęte zwane też Alpami Albańskimi. Oczywiście przejechaliśmy też wszystko to, co było między tymi górami – a więc ... inne góry. Te asfaltowe drogi też były wymagające, nawierzchnia wprawdzie dobra, ale sumy dziennych przewyższeń sięgały zwukle przekraczały 2000 m. Słowem – przez jakieś 1200 kilometrów jechaliśmy cały czas po górach. Nie przypominam sobie żadnego płaskiego kawałka. Krajobrazowo „Górna” Albania jest jednym z najpiękniejszych krajów na świecie – piękno niezliczonych gór, architektoniczna spójność, niemal stuprocentowe zastosowanie naturalnego budulca, brak reklam przy drogach a przy tym względna łatwość dotarcia w tak dziewicze tereny – to wszystko pozwala jej konkurować krajobrazem z takimi gigantami widoków jak Norwegia a poczucie „bycia na rowerze w prawdziwych górach” jest silne jak mało gdzie . Albania jest rajem dla rowerzystów. Jak każdy raj rządzi się jednak swoimi prawami – szczęścia mogą zaznać w nim tylko najbardziej wierzący i nie znający lęku przed ciągnącymi się w nieskończoność kamienistymi trawersami. Nie jest to na pewno raj dla dziewczynek, które miały najładniejsze rysunki w zeszycie od religii. Jest to raczej raj dla ... męczenników.
| |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz. strona główna | index |