Szukaj:
abc
o nas
login
strona główna
przygotowania
o sprzęcie
co zabrać
transport
w trasie
kuchnia
warsztat
testy sprzętu
reportaże z wypraw
ciekawostki
filmy
książki
do ściągnięcia
o stronie
inne strony
Warszawa Dworzec Centralny. Owijam rower folią i pakuję do czarnych worków na śmieci. Są wprawdzie specjalne pokrowce ale to prawie dwa kilo i chce mi się takiego wozić przez dwa tygodnie po g (012068)
Spakowany rower wygląda bardzo zgrabnie. Zdjęte są oba koła, bagażniki, błotniki, pedały i kierownica. Czas montażu i demontażu - ok 40 minut (012073)
Podczas podróży (Warszawa-Budapeszt-Belgrad-Skopje-Ochrid) następuje zamiana ról. Teraz ja jestem tym który wszystko dźwiga, a rower jest moim pasażerem.Sumarycznie wszystko co miałem to miał (012071)
Ochryd - całkiem ładne macedońskie miasto (012074)
W Macedonii było prawie 40 stopni Celsjusza. Szybko wskoczyliśmy więc do Jeziora Ochrydzkiego i zapoczątkowaliśmy obowiązujący na całym wyjeździe zwyczaj kąpania się we wszystkim co mokre. (012442)
Na deptaku w Ochrydzie (Macedonia) (012078)
W oczekiwaniu na macedońskiego pstrąga popijamy macedońskie piwo. (012079)
Zostawiamy za sobą Ochryd i kierujemy się do Albanii (012080)
Jezioro Ochrydzkie - podobno pływały w nim łodzie podwodne strzegące albańskiej granicy (012081)
Święty Naum, uczeń Cyryla i Metodego założył klasztor nad jeziorem i ostatecznie w nim spoczął. (012082)
Cerkiew Świętego Nauma (012083)
Cerkiew Świętego Nauma - ikonostas (012084)
Ten po środku to Święty Naum? (012385)
My też zapalamy świeczki za pomyślność wyprawy (012386)
Albańskie plaże nad jeziorem Ochrydzkim czekają na rozpoczęcie sezonu (012085)
Plaża w Pogradcu. Oczywiście nie możemy sobie odmówić pierwszej kąpieli w Albanii (012086)
Wymieniamy pieniądze. Albańska waluta to LEKi. 100 leków to ok 3PLN. Można za to kupić np. 2 kawy espresso w cafe-barze (012087)
Rowerowy akcent w Pogradcu (012089)
Zbliża się pierwsza burza, ale przechodzi bokiem ledwo nas muskając za to dając piękne światło i kontrasty. (012090)
Wieczorny widok na Jezioro Ochrydzkie i Pogradec (012093)
Miejsce na biwak znajdujemy nad kolejnym jeziorem. Tu wypada trzecia i czwarta kąpiel. (012387)
Bazar w Korczy (012095)
Bazar w Korczy. (012096)
Sklep z kawą na bazarze w Korczy (012097)
Bazarowy rozgardiasz (012098)
A Albanii pomidory mają smak!!! (012099)
Korcza - cerkiew (012388)
Targ rowerowy w Korczy. (012101)
Za Korczą zatrzymujemy się w zacienionym cafe barze. Obok miejscowi popijają ze szklaneczek ... wodę źródlaną. (012102)
Przed nami pierwsza przełęcz. (012103)
Strzelanie śrutem do znaków to albański sport narodowy. (012104)
Snopki służą nam za oparcie podczas popołudniowej sjesty. Zbliża się burza. (012105)
Obiad gotujemy w deszczu, ale przynajmniej nie jest tak gorąco. (012450)
Żółte kwiatki i zamglone góry z resztkami śniegu. Gdybym niespodziewanie obudził się w takim miejscu rzekłbym: Norwegia. (012106)
Kolejny przejściowy deszcz przeczekujemy na budowie kościoła pichcąc przy okazji podwieczorkową herbatkę (012107)
Całkiem fajny pomnik gdzieś nigdzie po drodze (012108)
Za Erseke czekają nas kolejne i kolejne góry (012389)
Łącznie tego dnia pokonaliśmy prawie 1500 metrów pionu. To był drugi dzień więc było lajtowo bo był asfalt. (012109)
Z pewnością więcej widzieliśmy owiec, niż samochodów, mimo że to całkiem spora droga. (012390)
Nadciąga burza stulecia - tak to przynajmniej wygląda. Pioruny wala po okolicznych szczytach. Chyba z 5 razy zaczyna się, ale ostatecznie nie rozkręca. (012110)
Wieczorem wychodzi słońce (012111)
Drugi biwak nad jeziorem i kąpiel numer pięć (012112)
Albańczycy dosiadają bokiem - zapewne duże bagażowe siodła przeznaczone raczej do transportu siana nie są zbyt wygodne w klasycznym dosiadzie. (012391)
Widok na Góry Nemercke w okolicach Leskovik (012113)
Miasteczko Leskovik (012115)
Miasteczko Leskovik (012116)
Mijamy Leskovik i widokowym zjazdem zjeżdżamy do doliny Vjosy (012117)
Góry Nemercke wyglądaja na niezdobyte, jednak tylko wschodnie zbocza są takie strome (012118)
W drodze (012121)
Góry Mali i Nemercke (Nemërçkë) i dolina rzeki Vjosa (Vjosë). Za chmurką najwyższy szczyt Maja e Papingut (2482) (012392)
Dolina rzeki Vjosa (012122)
Potęga gór (012123)
Ruch lokalny na moście wiszącym (012125)
Pierwszy raz w życiu wziąłem na rower autostopowicza. (012393)
Stary osmański most nad rzeką Lengaricą w Benjes (012126)
Stary osmański most nad rzeką Lengaricą w Benjes (012127)
Basen nieopodal mostu w Benjes ratuje nas przed gorącem. A tego dnia jest gorąco. (012394)
Mimo ze woda wypływa wprost z gór jest całkiem ciepła. Upał był taki że przez trzy godziny nawet nie myśleliśmy że można opuścić to miejsce. Leniwe wakacje wkrótce jednak się skończył (012129)
Wodne szaleństwa w basenie w Benjes (012395)
Most w Benjes - widok z basenu (012128)
Statyw Gorillapod w akcji (012131)
"Pod mostem" nie znaczy źle (012451)
Za Benjes rozpoczynamy pierwszy etap górski. Na początek parę stromych zakosów i jesteśmy w górach! (012132)
Polowanie. (012133)
Pierwszy etap górski - pasmo Bredhi i Hotovës. (012134)
Droga jak marzenie! (012136)
Zakręty nie mają końca (012137)
Pot zalewa okulary więc robimy dużo zdjęć żeby w spokoju przed komputerem zobaczyć jak było. (012138)
Albańscy przemytnicy osłów chowają zwierzęta po stertą trawy (012139)
To nad wioską Gostivisht to nie przełęcz. To jeden z kilkudziesięciu zakrętów trawersu, który przyjdzie nam skończyć jutro wieczorem. (012140)
W górach (012141)
Minęliśmy wioskę Gostivisht (012143)
Bredhi i Hotovës - panorama (012456)
Ciepłe zachodzące słońce oświetla góry. Pora rozejrzeć się za miejscówką na nocleg. (012145)
Biwak w górach Bredhi i Hotovës za wioską Gostivisht (012397)
Płonie ognisko w górach (012147)
Piła przy ognisku (012398)
Kolejny dzień. Kontynuujemy trawers pasma Bredhi i Hotovës. (012148)
W górach (012399)
Górska droga (012150)
Całkiem przyzwoita droga (012400)
Ciężarówka (012401)
Czerwiec miesiącem maków. W Albanii też. (012152)
Wody w górach nie brakuje. (012153)
Trzech smutnych panów przed muzeum we Fraser (012154)
Przerwa obiadowa. Gotujemy nieprażoną kaszę gryczaną - węglowodany do napędzania roweru. (012155)
Odpoczynek wśród kwiatów (012156)
Trochę zjazdu. (012157)
Dalsza droga wygląda zachęcająco. Będzie w dół a potem przebijemy się przez to pasmo po prawej (012158)
Ta prawa droga w dole to nasza - prowadzi do Raban i dalej na przełęcz. (012159)
Czerwiec. Albańskie łąki w rozkwicie. (012402)
Zabudowania wsi Pagri (012163)
Pojazd zaparkowany, gotowy do użytku. Ja też nie zdejmuje z samochodu bagażnika rowerowego. (012165)
Widoczek (012166)
Tu widać trasę która przejechaliśmy - przechodziła tuż pod pierwszym wierzchołkiem na tle nieba od lewej. To jest właśnie JAZDA PO ALBAŃSKICH GÓRACH!!! (012167)
Droga do Raban (012168)
Wypas owiec we wsi Raban (012403)
Kot (012169)
Chwila odpoczynku przy źródełku (012170)
Rower jako podstawka do statywu ma tą zaletę, że można wozić mniejszy statyw, ale tą wadę że eliminuje rower ze zdjęcia (jeśli akurat nie ma innej podstawki) (012404)
Przed nami zjazd do Doliny Osumu (012172)
Na zjeździe niespodziewanie znajdujemy taki oto bar. Oczywiście wstępujemy. (012405)
Czeka nas długi zjazd po kamieniach. Nie mamy amortyzatorów wiec dla rozluźnienia wypijamy po szklaneczce rakii. (012173)
Oprócz rakii dostajemy jeszcze miód i ser (012406)
Trzeci dzień jazdy i szósta kąpiel. (012174)
Andrzej na moście nad malowniczym kanionem Osumu (012175)
To samo co poprzednio, tylko z daleka (012176)
Kanion Osumu (012177)
Jak zwykle przyplątała się jakaś burza (012407)
Gdzieś mi się zaplątała świeczka, wiec ognisko rozpaliłem epigazem (012408)
Biwak nad Osumem (012178)
Coś takiego znalazłem na porannym spacerze (012179)
Kanion Osumu (012180)
Nad Osumem (012181)
Osum i droga wiją się malowniczo. (012183)
Kanion Osumu (012184)
Nad kanionem (012185)
Kanion Osumu (012186)
Stan budynku nie jest idealny, ale to co widać jest to całkiem zgrabny mural. Reklama dużo mniej kiczowata, niż szczęśliwa rodzinka na "nowoczesnym" mleku w supermarkecie. Rysy kobiety raczej (012187)
Wybierz, zważ, zapakuj. Przydrożny sklep ze świezym pstrągiem. (012188)
W każdym miasteczku tło stanowią kawiarnie w których zawsze są ludzie nieśpiesznie pijący kawę. (012189)
W Dolinie Osumu (012190)
Doliną Osumu jedziemy do Beratu. W tle zamglone szczyty gór Tomorit (012191)
W każdym kraju jest Messi (012192)
Wszystkie albańskie dzieci Piły (012409)
Mówią że język albański nie przypomina żadnego innego. A tu na pomniku: NAZISTE GERMANI...MASAKRUAN. Ktoś nie rozumie? (012193)
Berat - najpiękniejsze miasto w Albanii. W prawym dolnym rogu Artur - polski rowerzysta, którego poznamy pięć minut później (012194)
W zakamarkach starego Beratu (012195)
Widok na Berat (012196)
Winorośl (012197)
Zakamarki starego Beratu (012198)
Domy w Beracie (012200)
Nowe dzielnice Beratu nie są już tak malownicze, ale zgrabnie wkomponowany meczet zwraca uwagę. (012201)
Berat - dzielnica tysiąca okien (012202)
Deptak w Beracie (012203)
Artur odezwij się! Sam prosiłeś żebyśmy polecili Ci jakąś drogę! Przecież ostrzegaliśmy ze będzie masakra! Nie obrażaj się! (012204)
Wyżerka w Beracie. (012205)
Z Beratu cofamy się do wsi Vodice i rozpoczynamy mozolną wspinaczkę na grzbiet gór Tomorit (012206)
Podjazd na Tomorit jest dobrej jakości ale dość stromy i miejscami trzeba prowadzić. (012209)
Tomorit - panorama (012457)
Pod wieczór chmury odchodzą i biwak rozbijamy z widokiem na główny grzbiet gór Tomorit (012211)
Jest tak pięknie że pora na wspólne zdjęcie (012215)
Wpatrzeni w zachodzące słońce śpiewamy pieśń ku chwale Albanii (012212)
Strome ściany czekają na wyznaczenie dróg wspinaczkowych. (012216)
Kolejnego dnia kontynuujemy wspinaczkę na grzbiet gór Tomorit (012217)
Ledwo jedziemy i nie wiemy cz w ogóle uda się przejechać do Gramsh (spotkany motocyklista mówi że nie...) ale GPS wyświetla "Cycling allowed" i to dodaje nam otuchy. Mieliśmy wydana mapę Open (012218)
Niedaleko biwaku rosły czereśnie. Co ciekawe po albański słowo to brzmi niemal identycznie (012219)
W górach Tomorit (012220)
Dobrze, że wczoraj wieczorem góry się odsłoniły, dzisiaj nie widać szczytów (012221)
Droga przez Tomorit - panorama (012458)
Dobrze że rozjechany na drodze a nie żywy w śpiworze. (012222)
Widoczek florystyczno drogowy (012223)
Na grzbiecie nadciąga burza. Ruszamy w mgłę (012224)
Góry Tomorit, wioseczki i burzowe niebo (012225)
Po burzy dosłownie spływamy z gór Tomorit razem z wodą. (012226)
Zjazd w kierunku Gramsh jest dużo gorszej jakości niż podjazd od Beratu (012443)
Dziko, malowniczo i błotniście (012444)
Panta rhei (012445)
Jeszcze droga czy już strumień? (012227)
Na zjeździe jest sporo błotai droga jest gorsza niż po drugiej stronie grzbietu więc lepiej tędy zjeżdżać niż podjeżdżać. (012228)
Mijamy jeziorka.Oczywiście mimo deszczu kąpiel się odbyła! (012229)
Co należy zrobić jeśli w środku albańskich gór urwie się przerzutka? Należy wyjąć z sakwy drugą, przykręcić i pojechać dalej a w najbliższym sklepie rowerowym uzupełnić zapas. To jedy (012230)
No to trzeba wymienić przerzutkę. (012411)
Podczas naprawy mija nas kilka lokalnych pojazdów (012410)
Już z nową przerzutka i nieco ubłocony (012231)
I jeszcze trochę błota... (012413)
Ubłociliśmy się (012234)
Szybkie mycie i jedziemy dalej (012233)
Po drodze do Gramsh (012235)
W pierwszej napotkanej wiosce po drugiej stronie gór idziemy do cafe baru na kawę i taki dobry słodki zimny napój z puszek (012236)
Droga do Gramsh (012237)
(012412)
Już widać Gramsh (012238)
Dolina Devoll (012239)
Dolina Devoll (012240)
Dolina Devoll w okolicach Gramsh (012241)
Zanim udamy się na obiad pora na myjnię. Mycie roweru wraz z rowerzystą: 100 LEK. (012414)
Mijamy położone w dolinie Devoll miasto Gramsh. (012242)
W miarę zwykły dom.Jest otynkowany, kryty prawdziwą dachówką i ukwiecony. (012243)
Do długiej historii tego bagażnika można dopisać jeszcze spawanie w Elbasan (012244)
Najlepsze figi tylko u dziewczyn z Elbasanu (012246)
Przydrożny stragan (012247)
Kawa wśród kwiatów w Labinot (012248)
Jeden ze słynnych albańskich bunkrów. W górach wcale nie ma ich aż tak wiele (012249)
Albańska rodzina wraz z samobieżnym wózkiem na zakupy (012251)
Panowie z osiołkiem (012253)
Panowie z osiołkiem - zbliżenie (012254)
W dole dolina Skumbinit a my pniemy się coraz wyżej (012255)
Na trawersie (012459)
Albańska mozaika (012257)
W górach Martanesz.Zdjęcie wyjazdu! (012258)
Wieczorem mijamy położone w górach jezioro (012415)
(012460)
W stronę słońca! (012259)
Jedziesz przez góry. Spotykasz człowieka. Dostajesz od niego garść prawdziwków. Wymień kraje w których to może się przytrafić. (012416)
Podarowane przez albańskiego pszczelarza prawdziwki dusimy z cebulą i oliwą (012261)
Grzanki z oliwą - ratunek dla starego chleba (012262)
O poranku (012263)
W drodze (012264)
Drugiego dnia jazdy przez góry Martanesz kamienie nieźle nas wymęczyły (012265)
Czerwcowa łąka (012266)
Wczoraj były grzyby, a dzisiaj będą poziomki. (012267)
O! Już prawie dobę nie było cafe-baru. Wstępujemy. (012417)
Dobijamy do drogi krajowej do Tirany, ale za chwilę ją opuściły na rzecz prawdziwych kamieni na trasie przez przełęcz Quaf e Shtylles (Qaf' e Shtyllës) (012268)
Bunkier chroniący drogi na przełęcz Shtylles (012269)
Na przełęczy Qaf' e Shtyllës (1488). Teraz czeka nas kilometr pionu w dół. Po kamieniach rzecz jasna. (012270)
Nie wiem co mnie podkusiło żeby próbować objechać kałużę bokiem a nie walić w środek jak zawsze. Takie kombinacje zawsze źle się kończą. Pan w serwisie kręcił głową, ale powiedział (012418)
Z grubsza obmyłem się menażką, potem dokończyłem w strumieniu. Koszulka mimo zastosowania wszystkich reklamowanych wybielaczy już nie wróciła do bieli. (012446)
Droga tysiąca jezior (012272)
Zjazd do Klos (012273)
Płot numer jeden. Takie płoty były też w Polsce, ale teraz można zobaczyć tylko w skansenach. A teraz praca domowa: podczas najbliższego wyjazdu popatrzcie jak teraz ogrodzona jest polska wie (012151)
Płot numer dwa (012256)
Płot numer trzy (012164)
Płot numer cztery (012271)
Płot numer pięć (012274)
Płot numer sześć. (012275)
... dosyć tych płotów, pora na widoczek. (012276)
Zjazd do Klos. (012277)
W górach Martanesz - panorama (012461)
Zjazd do Klos (012419)
Cześć dzieciaki! (012280)
Po drodze z Klos do Bulqize (012281)
Nocleg w okolicach Bulqize (012282)
Miasteczko Bulqize (012283)
Spotykamy chłopca na koniu (mule?) i ... (012284)
..przymierzamy się do tego albańskiego pojazdu terenowego, zdolnego wjechać nawet tam, gdzie nasze rowery zawodzą (012285)
Czarny Drin w okolicach Maquellare. (012286)
Kąpiel numer osiem odbyła się w zimnej wodzie Czarnego Drinu (Drin Zi) (012287)
O! Jaki ładny bunkier! (012288)
Peshkopi (012289)
Peshkopi (012290)
Wszystkie samochody w Albanii to mercedesy. (012291)
Dwa albańskie browary. (012292)
Pamiątkowa fotografia z Korabem w tle. (012422)
W masywie Korabu (012454)
Szybka bestia, ale udało się pstryknąć fotkę. (012421)
Korab (Maja e Korabit, maced. Голем Кораб, Golem Korab) najwyższa góra Albanii 2764 (granicząca z Macedonią) (012293)
Każdy chicał mieć zdjęcie z Korabem (012423)
Korab (Maja e Korabit, maced. Голем Кораб, Golem Korab) najwyższa góra Albanii 2764 (granicząca z Macedonią) (012453)
Korab (Maja e Korabit, maced. Голем Кораб, Golem Korab) najwyższa góra Albanii 2764 (granicząca z Macedonią) (012294)
Droga przez masyw Korabu (012295)
Dzieciaki jak zwykle ciekawskie (012296)
Wieczorny podjazd z widokiem na Korab (012297)
Mija nas kilka samochodów z rozkrzyczaną młodzieżą. To z okazji zakończenia roku szkolnego. (012298)
Imprezka z okazji zakończenia roku szkolnego (012424)
Zapadła noc ale musimy jeszcze wydostać się na kolejną przełęcz. (012299)
Minęliśmy Kukes i jedziemy tzw. starą drogą do Szkodry (obecnie zastąpiła ją autostrada). W dole dolina Drinu zalana na początku lat osiemdziesiątych. (012300)
Spotykamy Australijczyka, któremu kamyk zrobił z hamulca tarczowego jesień średniowiecza. Sprężynka i klocki zmasakrowane. Po godzinie decydujemy się na amputację. Byle się nie rozpędzał. (012425)
Nasz australijski przyjaciel na 5 minut przed tym jak dostał udaru słonecznego.Pomogliśmy mu wsiąść do autobusu i pojechaliśmy dalej. (012301)
A my 2 kilometry wcześniej zjedliśmy obiad! A tu świeże pstrągi prosto z wody! (012302)
Stara droka Kukes - Shkoder idzie przez kilka malowniczych przełęczy. Oto widoki z podjazdu na jedną z nich.Na dole i w tle - droga którą jechaliśmy (012303)
5 minut w strumieniu i czekolada na powrót przybrała stan stały. Teraz można ja otworzyć, połamać i zjeść. (012304)
Dolina Drinu została zalana dzięki czemu większość energii elektrycznej w Albanii pochodzi ze źródeł odnawialnych. Wijący się wśród gór zalew do złudzenia przypomina norweski fiord. (012305)
Rzut oka na zalew Fierze (012307)
Nie tylko ponad gigawat energii, ale i ładne widoki (012308)
Słońce zachodzi ale przed nami jeszcze ponad 30km jazdy przez góry. Jutro o 6 rano mamy prom. (012309)
Wieczorem wśród gór (012426)
Zapadł już zmrok a przed nami jeszcze parę godzin po trawersie. Na szczęście mamy super światła! (012427)
Total industrial! Z czarnej nocy wyłania się nagle rozdzielnia przy elektrowni w Fierze (012310)
Zapora i elektrownia w Fierze (500MW). Ponad 99% energii w Albanii pochodzi ze źródeł odnawialnych. (012311)
Z profilu wysokościowego widać że trasa ma dwie składowe - ogólne ukształtowanie terenu i lokalna "piła" - góra-dół-góra-dół charakterystyczna dla wijących się w górach trawersów. To (012452)
Nocujemy przy przystani promowej w Breglum. Prom będzie o 6 rano (012312)
Stare promy samochodowe już nie kursują, ale w porannym słońcu prezentują się malowniczo. (012314)
Około szóstej przypływa nasz prom. (012315)
Ładujemy rowery (012428)
Pod albańską banderą (012430)
Prom służy głównie ludziom, którzy po zalaniu doliny zostali odcięci od drogi. (012431)
Na promie (012317)
Droga z Breglum do Koman (012318)
Chociaż kawałek drogi pokonujemy bez pedałowania (012319)
Albańska obsługa promu nie ma nic przeciwko temu żebyśmy zajęli najlepsze miejsca. (012320)
Skalne ściany (012321)
Prom prowadził...no właśnie, czy ten pan nie wydaje się Wam znajomy? (012323)
Zawijamy po kolejnych pasażerów (012429)
Zwierciadło (012324)
Viva Albania! (012326)
Płyniemy do Koman (012327)
Widoki z promu zapierają dech w piersiach. I do tego to poranne słońce! (012328)
Znajdź i otocz pętlą jeden element nie pasujący do rysunku (pytanie z egzaminów wstępnych na wydział elektryczny) (012329)
Promem docieramy do Koman, gdzie jest kolejna zapora na Drinie i prom nie płynie dalej więc jedziemy rowerami i taki mamy oto widok (012330)
Kolejny kawałek zalewu na Drinie (012331)
Deptak w Szkodrze (Shkodër) (012332)
Jeździmy po deptaku w Szkodrze szukając knajpy która zaspokoi nasze oczekiwania. A są one skrajne - je chcę mięso, a Andrzej vege. (012333)
Piwo już jest. Czekamy na obiad. (012334)
Winorośl (012335)
Wygląda jak pocztówka z raju. A przynajmniej jak dobre miejsce do kąpieli! (012336)
Hop! (012448)
I jeszcze jedna kąpiel (012432)
Płot w Alpach Albańskich zwanych też Górami Północnoalbańskimi (012339)
Znaleźliśmy fajne miejsce na biwak, ale po drugiej stronie rzeki. Wcale nie jest tak łatwo przejść! (012433)
Przeprawa na biwak (012340)
Albańskie wino w swoim naturalnym krajobrazie. Jakoś nie mieliśmy szczęścia. Dwie butelki wylaliśmy, ale trzecia była całkiem ok. (012341)
Biwak dolinie rzeki Kir, po drodze do Theth (012343)
Droga (012344)
Kolejna porcja pysznych albańskich warzyw zniknie za chwilę na naszych brzuchach (012345)
Okazuje się że nad rzeką jest most i na drogę wracamy bez walczenia z nurtem (012346)
Przydrożne ule na drodze do Kir (012347)
Na podjeździe zaczyna całkiem solidnie padać. W przeciwieństwie do dotychczasowych krótkich burz teraz chmurzy się na dobre (012348)
Droga na przełęcz Qafa e Malit të Shoshit. Im. Im wyżej tym bardziej jest kamienista, ale generalnie jakoś da się jechać. To niższa ale trudniejsza przełęcz przez którą można dojechać do (012349)
Wśród gór i mgieł podążamy w kierunku Theth (012350)
Na trawersie (012449)
Jeśli nie padało to i tak przynajmniej kilka razy dziennie trzeba było wejść do jakiejś wody. Jedyne buty jakie miałem to sandały. I to był dobry wybór. (012351)
Przenośna suszarka do ubrań zwana też rowerem (na przełęczy Qafa e Malit të Shoshit (1173 m. n.p.m.)) (012352)
Wśród gór i mgieł (012353)
Wśród mgieł i gór (012354)
Widok na Góry Przeklęte. To nie jest jakaś górska ścieżka dla szaleńców. To jest normalna droga. (012355)
Na przełęcz Qafa e Malit të Shoshit podjeżdżaliśmy z prędkością 4km/h a teraz pora na szaleńczy zjazd z prędkością ... 8km/h. Następnego dnia mam zakwasy w mięśniach grzbietu które s (012356)
Pora na wymianę klocków hamulcowych. Jeden komplet nie starcza na dwutygodniowy wyjazd. (012434)
Droga do Theth. Nie, to NIE JEST ZAPLĄTANE ZDJĘCIE Z NORWEGII. (012357)
Drogowodospad (012358)
Wodospadodroga (012435)
Droga do Theth. Przed nami groźne szczyty Gór Przeklętych. (012359)
Nocleg w Górach Przeklętych. (012436)
Odwieczną dyskusję w która stronę położyć głowy rozstrzygnęła poziomica od statywu fotograficznego (012384)
Po zjeździe z przełęczy u Andrzeja też nadeszła pora na wymianę klocków. (012360)
Jak natychmiast nie wezmę prysznica to oszaleję! Na szczęście prysznic zawsze wożę ze sobą, a o wodę nie trudno. (012437)
Po drodze do Theth (012361)
Okolice Theth (012362)
Na podjeździe za Theth strzeliło 1000 km. Trzeba to uczcić! (012438)
Piwo prosto z lodówki (012363)
Pomnik Królowej Górali - Brytyjki zaangażowanej na samym początku XX wieku w łojenie po tych górach i pomoc albańskiej ludności (012364)
Mijamy pomnik Królowej Górali i jedziemy dalej na przełęcz (012365)
Pora na tankowanie. (012366)
Minęliśmy Theth i wspinamy się na przełęcz Qafa e Ter Thores (1770 m n.p.m.) Droga jest dobra, bez kamieni (dużych) i niezbyt stroma. Trochę ponad trzy godziny relaksującego podjazdu. Ta prze (012367)
Droga z Theth do Szkodru (już po stronie Szkodru) w przebudowie. Używamy gwizdka by zwrócić uwagę operatorów ciężkiego sprzętu na nasze wątłe jestestwa. (012439)
Przymiarka. Pojazd wygodny, niestety nie nadaje się na drogi, którymi jesteśmy zainteresowani i ciężko go przenieść przez rzekę. Pozdrowienia dla motocyklowej ekipy ze Śląska! (012369)
Przedchwilą było ponad 1700 m n.p.m a zaraz będzie... ZERO. Wśród pól i łąk jedziemy na biwak nad Jezioro Szkoderskie (012370)
Jezioro Szkoderskie. Te czarne góry w tle to Czarnogóra. (012371)
Góry definitywnie już za nami (012372)
Pola i łąki nad Jeziorem Szkoderskim. W tle góry Czarnogóry (012373)
To już prawie koniec. W przydrożnym sklepie ogrodniczym kupuję folię do sporządzenia pokrowca na rower. (012374)
Znawcy piwa zapewne już wiedzą że jesteśmy w Czarnogórze! (012377)
Miasteczko Ulcinj w Czarnogórze. Uciekamy z zatłoczonej plaży miejskiej. (012375)
Ulcinj - starówka (012376)
Za miastem znajdujemy jakąś mała plażę i dokonujemy plażowania ale ta plaża jest mała i przy drodze wiec jedziemy dalej (012378)
Co to jest? Konstrukcje jakby z innego świata, ale chyba służą do połowu ryb (012379)
Łąka ślimaków (012380)
Gdyby to było jadalne to mielibyśmy ucztę! (012381)
Na Wielkiej Plaży w Czarnogórze (012382)
W końcu na Wielkiej Plaży znajdujemy przestrzeń do kąpieli (012383)
Zasłużony odpoczynek na koniec wyjazdu. (012441)
Powrót do reportażu
2014 © Koło Roweru
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>
zobacz.
strona główna
|
index