Strona G��wna
Szukaj:   
abc     o nas     login
Wzmocnij POWER - wyjd¼ na rower
klik
Warszawa Dworzec Centralny. Owijam rower folią i pakuję do czarnych worków na śmieci. Są wprawdzie specjalne pokrowce ale to prawie dwa kilo i chce mi się takiego wozić przez dwa tygodnie po g (012068)
klik
Spakowany rower wygląda bardzo zgrabnie. Zdjęte są oba koła, bagażniki, błotniki, pedały i kierownica. Czas montażu i demontażu - ok 40 minut (012073)
klik
Podczas podróży (Warszawa-Budapeszt-Belgrad-Skopje-Ochrid) następuje zamiana ról. Teraz ja jestem tym który wszystko dźwiga, a rower jest moim pasażerem.Sumarycznie wszystko co miałem to miał (012071)
klik
Ochryd - całkiem ładne macedońskie miasto (012074)
klik
W Macedonii było prawie 40 stopni Celsjusza. Szybko wskoczyliśmy więc do Jeziora Ochrydzkiego i zapoczątkowaliśmy obowiązujący na całym wyjeździe zwyczaj kąpania się we wszystkim co mokre. (012442)
klik
Na deptaku w Ochrydzie (Macedonia) (012078)
klik
W oczekiwaniu na macedońskiego pstrąga popijamy macedońskie piwo. (012079)
klik
Zostawiamy za sobą Ochryd i kierujemy się do Albanii (012080)
klik
Jezioro Ochrydzkie - podobno pływały w nim łodzie podwodne strzegące albańskiej granicy (012081)
klik
Święty Naum, uczeń Cyryla i Metodego założył klasztor nad jeziorem i ostatecznie w nim spoczął. (012082)
klik
Cerkiew Świętego Nauma (012083)
klik
Cerkiew Świętego Nauma - ikonostas (012084)
klik
Ten po środku to Święty Naum? (012385)
klik
My też zapalamy świeczki za pomyślność wyprawy (012386)
klik
Albańskie plaże nad jeziorem Ochrydzkim czekają na rozpoczęcie sezonu (012085)
klik
Plaża w Pogradcu. Oczywiście nie możemy sobie odmówić pierwszej kąpieli w Albanii (012086)
klik
Wymieniamy pieniądze. Albańska waluta to LEKi. 100 leków to ok 3PLN. Można za to kupić np. 2 kawy espresso w cafe-barze (012087)
klik
Rowerowy akcent w Pogradcu (012089)
klik
Zbliża się pierwsza burza, ale przechodzi bokiem ledwo nas muskając za to dając piękne światło i kontrasty. (012090)
klik
Wieczorny widok na Jezioro Ochrydzkie i Pogradec (012093)
klik
Miejsce na biwak znajdujemy nad kolejnym jeziorem. Tu wypada trzecia i czwarta kąpiel. (012387)
klik
Bazar w Korczy (012095)
klik
Bazar w Korczy. (012096)
klik
Sklep z kawą na bazarze w Korczy (012097)
klik
Bazarowy rozgardiasz (012098)
klik
A Albanii pomidory mają smak!!! (012099)
klik
Korcza - cerkiew (012388)
klik
Targ rowerowy w Korczy. (012101)
klik
Za Korczą zatrzymujemy się w zacienionym cafe barze. Obok miejscowi popijają ze szklaneczek ... wodę źródlaną. (012102)
klik
Przed nami pierwsza przełęcz. (012103)
klik
Strzelanie śrutem do znaków to albański sport narodowy. (012104)
klik
Snopki służą nam za oparcie podczas popołudniowej sjesty. Zbliża się burza. (012105)
klik
Obiad gotujemy w deszczu, ale przynajmniej nie jest tak gorąco. (012450)
klik
Żółte kwiatki i zamglone góry z resztkami śniegu. Gdybym niespodziewanie obudził się w takim miejscu rzekłbym: Norwegia. (012106)
klik
Kolejny przejściowy deszcz przeczekujemy na budowie kościoła pichcąc przy okazji podwieczorkową herbatkę (012107)
klik
Całkiem fajny pomnik gdzieś nigdzie po drodze (012108)
klik
Za Erseke czekają nas kolejne i kolejne góry (012389)
klik
Łącznie tego dnia pokonaliśmy prawie 1500 metrów pionu. To był drugi dzień więc było lajtowo bo był asfalt. (012109)
klik
Z pewnością więcej widzieliśmy owiec, niż samochodów, mimo że to całkiem spora droga. (012390)
klik
Nadciąga burza stulecia - tak to przynajmniej wygląda. Pioruny wala po okolicznych szczytach. Chyba z 5 razy zaczyna się, ale ostatecznie nie rozkręca. (012110)
klik
Wieczorem wychodzi słońce (012111)
klik
Drugi biwak nad jeziorem i kąpiel numer pięć (012112)
klik
Albańczycy dosiadają bokiem - zapewne duże bagażowe siodła przeznaczone raczej do transportu siana nie są zbyt wygodne w klasycznym dosiadzie. (012391)
klik
Widok na Góry Nemercke w okolicach Leskovik (012113)
klik
Miasteczko Leskovik (012115)
klik
Miasteczko Leskovik (012116)
klik
Mijamy Leskovik i widokowym zjazdem zjeżdżamy do doliny Vjosy (012117)
klik
Góry Nemercke wyglądaja na niezdobyte, jednak tylko wschodnie zbocza są takie strome (012118)
klik
W drodze (012121)
klik
Góry Mali i Nemercke (Nemërçkë) i dolina rzeki Vjosa (Vjosë). Za chmurką najwyższy szczyt Maja e Papingut (2482) (012392)
klik
Dolina rzeki Vjosa (012122)
klik
Potęga gór (012123)
klik
Ruch lokalny na moście wiszącym (012125)
klik
Pierwszy raz w życiu wziąłem na rower autostopowicza. (012393)
klik
Stary osmański most nad rzeką Lengaricą w Benjes (012126)
klik
Stary osmański most nad rzeką Lengaricą w Benjes (012127)
klik
Basen nieopodal mostu w Benjes ratuje nas przed gorącem. A tego dnia jest gorąco. (012394)
klik
Mimo ze woda wypływa wprost z gór jest całkiem ciepła. Upał był taki że przez trzy godziny nawet nie myśleliśmy że można opuścić to miejsce. Leniwe wakacje wkrótce jednak się skończył (012129)
klik
Wodne szaleństwa w basenie w Benjes (012395)
klik
Most w Benjes - widok z basenu (012128)
klik
Statyw Gorillapod w akcji (012131)
klik
"Pod mostem" nie znaczy źle (012451)
klik
Za Benjes rozpoczynamy pierwszy etap górski. Na początek parę stromych zakosów i jesteśmy w górach! (012132)
klik
Polowanie. (012133)
klik
Pierwszy etap górski - pasmo Bredhi i Hotovës. (012134)
klik
Droga jak marzenie! (012136)
klik
Zakręty nie mają końca (012137)
klik
Pot zalewa okulary więc robimy dużo zdjęć żeby w spokoju przed komputerem zobaczyć jak było. (012138)
klik
Albańscy przemytnicy osłów chowają zwierzęta po stertą trawy (012139)
klik
To nad wioską Gostivisht to nie przełęcz. To jeden z kilkudziesięciu zakrętów trawersu, który przyjdzie nam skończyć jutro wieczorem. (012140)
klik
W górach (012141)
klik
Minęliśmy wioskę Gostivisht (012143)
klik
Bredhi i Hotovës - panorama (012456)
klik
Ciepłe zachodzące słońce oświetla góry. Pora rozejrzeć się za miejscówką na nocleg. (012145)
klik
Biwak w górach Bredhi i Hotovës za wioską Gostivisht (012397)
klik
Płonie ognisko w górach (012147)
klik
Piła przy ognisku (012398)
klik
Kolejny dzień. Kontynuujemy trawers pasma Bredhi i Hotovës. (012148)
klik
W górach (012399)
klik
Górska droga (012150)
klik
Całkiem przyzwoita droga (012400)
klik
Ciężarówka (012401)
klik
Czerwiec miesiącem maków. W Albanii też. (012152)
klik
Wody w górach nie brakuje. (012153)
klik
Trzech smutnych panów przed muzeum we Fraser (012154)
klik
Przerwa obiadowa. Gotujemy nieprażoną kaszę gryczaną - węglowodany do napędzania roweru. (012155)
klik
Odpoczynek wśród kwiatów (012156)
klik
Trochę zjazdu. (012157)
klik
Dalsza droga wygląda zachęcająco. Będzie w dół a potem przebijemy się przez to pasmo po prawej (012158)
klik
Ta prawa droga w dole to nasza - prowadzi do Raban i dalej na przełęcz. (012159)
klik
Czerwiec. Albańskie łąki w rozkwicie. (012402)
klik
Zabudowania wsi Pagri (012163)
klik
Pojazd zaparkowany, gotowy do użytku. Ja też nie zdejmuje z samochodu bagażnika rowerowego. (012165)
klik
Widoczek (012166)
klik
Tu widać trasę która przejechaliśmy - przechodziła tuż pod pierwszym wierzchołkiem na tle nieba od lewej. To jest właśnie JAZDA PO ALBAŃSKICH GÓRACH!!! (012167)
klik
Droga do Raban (012168)
klik
Wypas owiec we wsi Raban (012403)
klik
Kot (012169)
klik
Chwila odpoczynku przy źródełku (012170)
klik
Rower jako podstawka do statywu ma tą zaletę, że można wozić mniejszy statyw, ale tą wadę że eliminuje rower ze zdjęcia (jeśli akurat nie ma innej podstawki) (012404)
klik
Przed nami zjazd do Doliny Osumu (012172)
klik
Na zjeździe niespodziewanie znajdujemy taki oto bar. Oczywiście wstępujemy. (012405)
klik
Czeka nas długi zjazd po kamieniach. Nie mamy amortyzatorów wiec dla rozluźnienia wypijamy po szklaneczce rakii. (012173)
klik
Oprócz rakii dostajemy jeszcze miód i ser (012406)
klik
Trzeci dzień jazdy i szósta kąpiel. (012174)
klik
Andrzej na moście nad malowniczym kanionem Osumu (012175)
klik
To samo co poprzednio, tylko z daleka (012176)
klik
Kanion Osumu (012177)
klik
Jak zwykle przyplątała się jakaś burza (012407)
klik
Gdzieś mi się zaplątała świeczka, wiec ognisko rozpaliłem epigazem (012408)
klik
Biwak nad Osumem (012178)
klik
Coś takiego znalazłem na porannym spacerze (012179)
klik
Kanion Osumu (012180)
klik
Nad Osumem (012181)
klik
Osum i droga wiją się malowniczo. (012183)
klik
Kanion Osumu (012184)
klik
Nad kanionem (012185)
klik
Kanion Osumu (012186)
klik
Stan budynku nie jest idealny, ale to co widać jest to całkiem zgrabny mural. Reklama dużo mniej kiczowata, niż szczęśliwa rodzinka na "nowoczesnym" mleku w supermarkecie. Rysy kobiety raczej (012187)
klik
Wybierz, zważ, zapakuj. Przydrożny sklep ze świezym pstrągiem. (012188)
klik
W każdym miasteczku tło stanowią kawiarnie w których zawsze są ludzie nieśpiesznie pijący kawę. (012189)
klik
W Dolinie Osumu (012190)
klik
Doliną Osumu jedziemy do Beratu. W tle zamglone szczyty gór Tomorit (012191)
klik
W każdym kraju jest Messi (012192)
klik
Wszystkie albańskie dzieci Piły (012409)
klik
Mówią że język albański nie przypomina żadnego innego. A tu na pomniku: NAZISTE GERMANI...MASAKRUAN. Ktoś nie rozumie? (012193)
klik
Berat - najpiękniejsze miasto w Albanii. W prawym dolnym rogu Artur - polski rowerzysta, którego poznamy pięć minut później (012194)
klik
W zakamarkach starego Beratu (012195)
klik
Widok na Berat (012196)
klik
Winorośl (012197)
klik
Zakamarki starego Beratu (012198)
klik
Domy w Beracie (012200)
klik
Nowe dzielnice Beratu nie są już tak malownicze, ale zgrabnie wkomponowany meczet zwraca uwagę. (012201)
klik
Berat - dzielnica tysiąca okien (012202)
klik
Deptak w Beracie (012203)
klik
Artur odezwij się! Sam prosiłeś żebyśmy polecili Ci jakąś drogę! Przecież ostrzegaliśmy ze będzie masakra! Nie obrażaj się! (012204)
klik
Wyżerka w Beracie. (012205)
klik
Z Beratu cofamy się do wsi Vodice i rozpoczynamy mozolną wspinaczkę na grzbiet gór Tomorit (012206)
klik
Podjazd na Tomorit jest dobrej jakości ale dość stromy i miejscami trzeba prowadzić. (012209)
klik
Tomorit - panorama (012457)
klik
Pod wieczór chmury odchodzą i biwak rozbijamy z widokiem na główny grzbiet gór Tomorit (012211)
klik
Jest tak pięknie że pora na wspólne zdjęcie (012215)
klik
Wpatrzeni w zachodzące słońce śpiewamy pieśń ku chwale Albanii (012212)
klik
Strome ściany czekają na wyznaczenie dróg wspinaczkowych. (012216)
klik
Kolejnego dnia kontynuujemy wspinaczkę na grzbiet gór Tomorit (012217)
klik
Ledwo jedziemy i nie wiemy cz w ogóle uda się przejechać do Gramsh (spotkany motocyklista mówi że nie...) ale GPS wyświetla "Cycling allowed" i to dodaje nam otuchy. Mieliśmy wydana mapę Open (012218)
klik
Niedaleko biwaku rosły czereśnie. Co ciekawe po albański słowo to brzmi niemal identycznie (012219)
klik
W górach Tomorit (012220)
klik
Dobrze, że wczoraj wieczorem góry się odsłoniły, dzisiaj nie widać szczytów (012221)
klik
Droga przez Tomorit - panorama (012458)
klik
Dobrze że rozjechany na drodze a nie żywy w śpiworze. (012222)
klik
Widoczek florystyczno drogowy (012223)
klik
Na grzbiecie nadciąga burza. Ruszamy w mgłę (012224)
klik
Góry Tomorit, wioseczki i burzowe niebo (012225)
klik
Po burzy dosłownie spływamy z gór Tomorit razem z wodą. (012226)
klik
Zjazd w kierunku Gramsh jest dużo gorszej jakości niż podjazd od Beratu (012443)
klik
Dziko, malowniczo i błotniście (012444)
klik
Panta rhei (012445)
klik
Jeszcze droga czy już strumień? (012227)
klik
Na zjeździe jest sporo błotai droga jest gorsza niż po drugiej stronie grzbietu więc lepiej tędy zjeżdżać niż podjeżdżać. (012228)
klik
Mijamy jeziorka.Oczywiście mimo deszczu kąpiel się odbyła! (012229)
klik
Co należy zrobić jeśli w środku albańskich gór urwie się przerzutka? Należy wyjąć z sakwy drugą, przykręcić i pojechać dalej a w najbliższym sklepie rowerowym uzupełnić zapas. To jedy (012230)
klik
No to trzeba wymienić przerzutkę. (012411)
klik
Podczas naprawy mija nas kilka lokalnych pojazdów (012410)
klik
Już z nową przerzutka i nieco ubłocony (012231)
klik
I jeszcze trochę błota... (012413)
klik
Ubłociliśmy się (012234)
klik
Szybkie mycie i jedziemy dalej (012233)
klik
Po drodze do Gramsh (012235)
klik
W pierwszej napotkanej wiosce po drugiej stronie gór idziemy do cafe baru na kawę i taki dobry słodki zimny napój z puszek (012236)
klik
Droga do Gramsh (012237)
klik
(012412)
klik
Już widać Gramsh (012238)
klik
Dolina Devoll (012239)
klik
Dolina Devoll (012240)
klik
Dolina Devoll w okolicach Gramsh (012241)
klik
Zanim udamy się na obiad pora na myjnię. Mycie roweru wraz z rowerzystą: 100 LEK. (012414)
klik
Mijamy położone w dolinie Devoll miasto Gramsh. (012242)
klik
W miarę zwykły dom.Jest otynkowany, kryty prawdziwą dachówką i ukwiecony. (012243)
klik
Do długiej historii tego bagażnika można dopisać jeszcze spawanie w Elbasan (012244)
klik
Najlepsze figi tylko u dziewczyn z Elbasanu (012246)
klik
Przydrożny stragan (012247)
klik
Kawa wśród kwiatów w Labinot (012248)
klik
Jeden ze słynnych albańskich bunkrów. W górach wcale nie ma ich aż tak wiele (012249)
klik
Albańska rodzina wraz z samobieżnym wózkiem na zakupy (012251)
klik
Panowie z osiołkiem (012253)
klik
Panowie z osiołkiem - zbliżenie (012254)
klik
W dole dolina Skumbinit a my pniemy się coraz wyżej (012255)
klik
Na trawersie (012459)
klik
Albańska mozaika (012257)
klik
W górach Martanesz.Zdjęcie wyjazdu! (012258)
klik
Wieczorem mijamy położone w górach jezioro (012415)
klik
(012460)
klik
W stronę słońca! (012259)
klik
Jedziesz przez góry. Spotykasz człowieka. Dostajesz od niego garść prawdziwków. Wymień kraje w których to może się przytrafić. (012416)
klik
Podarowane przez albańskiego pszczelarza prawdziwki dusimy z cebulą i oliwą (012261)
klik
Grzanki z oliwą - ratunek dla starego chleba (012262)
klik
O poranku (012263)
klik
W drodze (012264)
klik
Drugiego dnia jazdy przez góry Martanesz kamienie nieźle nas wymęczyły (012265)
klik
Czerwcowa łąka (012266)
klik
Wczoraj były grzyby, a dzisiaj będą poziomki. (012267)
klik
O! Już prawie dobę nie było cafe-baru. Wstępujemy. (012417)
klik
Dobijamy do drogi krajowej do Tirany, ale za chwilę ją opuściły na rzecz prawdziwych kamieni na trasie przez przełęcz Quaf e Shtylles (Qaf' e Shtyllës) (012268)
klik
Bunkier chroniący drogi na przełęcz Shtylles (012269)
klik
Na przełęczy Qaf' e Shtyllës (1488). Teraz czeka nas kilometr pionu w dół. Po kamieniach rzecz jasna. (012270)
klik
Nie wiem co mnie podkusiło żeby próbować objechać kałużę bokiem a nie walić w środek jak zawsze. Takie kombinacje zawsze źle się kończą. Pan w serwisie kręcił głową, ale powiedział (012418)
klik
Z grubsza obmyłem się menażką, potem dokończyłem w strumieniu. Koszulka mimo zastosowania wszystkich reklamowanych wybielaczy już nie wróciła do bieli. (012446)
klik
Droga tysiąca jezior (012272)
klik
Zjazd do Klos (012273)
klik
Płot numer jeden. Takie płoty były też w Polsce, ale teraz można zobaczyć tylko w skansenach. A teraz praca domowa: podczas najbliższego wyjazdu popatrzcie jak teraz ogrodzona jest polska wie (012151)
klik
Płot numer dwa (012256)
klik
Płot numer trzy (012164)
klik
Płot numer cztery (012271)
klik
Płot numer pięć (012274)
klik
Płot numer sześć. (012275)
klik
... dosyć tych płotów, pora na widoczek. (012276)
klik
Zjazd do Klos. (012277)
klik
W górach Martanesz - panorama (012461)
klik
Zjazd do Klos (012419)
klik
Cześć dzieciaki! (012280)
klik
Po drodze z Klos do Bulqize (012281)
klik
Nocleg w okolicach Bulqize (012282)
klik
Miasteczko Bulqize (012283)
klik
Spotykamy chłopca na koniu (mule?) i ... (012284)
klik
..przymierzamy się do tego albańskiego pojazdu terenowego, zdolnego wjechać nawet tam, gdzie nasze rowery zawodzą (012285)
klik
Czarny Drin w okolicach Maquellare. (012286)
klik
Kąpiel numer osiem odbyła się w zimnej wodzie Czarnego Drinu (Drin Zi) (012287)
klik
O! Jaki ładny bunkier! (012288)
klik
Peshkopi (012289)
klik
Peshkopi (012290)
klik
Wszystkie samochody w Albanii to mercedesy. (012291)
klik
Dwa albańskie browary. (012292)
klik
Pamiątkowa fotografia z Korabem w tle. (012422)
klik
W masywie Korabu (012454)
klik
Szybka bestia, ale udało się pstryknąć fotkę. (012421)
klik
Korab (Maja e Korabit, maced. Голем Кораб, Golem Korab) najwyższa góra Albanii 2764 (granicząca z Macedonią) (012293)
klik
Każdy chicał mieć zdjęcie z Korabem (012423)
klik
Korab (Maja e Korabit, maced. Голем Кораб, Golem Korab) najwyższa góra Albanii 2764 (granicząca z Macedonią) (012453)
klik
Korab (Maja e Korabit, maced. Голем Кораб, Golem Korab) najwyższa góra Albanii 2764 (granicząca z Macedonią) (012294)
klik
Droga przez masyw Korabu (012295)
klik
Dzieciaki jak zwykle ciekawskie (012296)
klik
Wieczorny podjazd z widokiem na Korab (012297)
klik
Mija nas kilka samochodów z rozkrzyczaną młodzieżą. To z okazji zakończenia roku szkolnego. (012298)
klik
Imprezka z okazji zakończenia roku szkolnego (012424)
klik
Zapadła noc ale musimy jeszcze wydostać się na kolejną przełęcz. (012299)
klik
Minęliśmy Kukes i jedziemy tzw. starą drogą do Szkodry (obecnie zastąpiła ją autostrada). W dole dolina Drinu zalana na początku lat osiemdziesiątych. (012300)
klik
Spotykamy Australijczyka, któremu kamyk zrobił z hamulca tarczowego jesień średniowiecza. Sprężynka i klocki zmasakrowane. Po godzinie decydujemy się na amputację. Byle się nie rozpędzał. (012425)
klik
Nasz australijski przyjaciel na 5 minut przed tym jak dostał udaru słonecznego.Pomogliśmy mu wsiąść do autobusu i pojechaliśmy dalej. (012301)
klik
A my 2 kilometry wcześniej zjedliśmy obiad! A tu świeże pstrągi prosto z wody! (012302)
klik
Stara droka Kukes - Shkoder idzie przez kilka malowniczych przełęczy. Oto widoki z podjazdu na jedną z nich.Na dole i w tle - droga którą jechaliśmy (012303)
klik
5 minut w strumieniu i czekolada na powrót przybrała stan stały. Teraz można ja otworzyć, połamać i zjeść. (012304)
klik
Dolina Drinu została zalana dzięki czemu większość energii elektrycznej w Albanii pochodzi ze źródeł odnawialnych. Wijący się wśród gór zalew do złudzenia przypomina norweski fiord. (012305)
klik
Rzut oka na zalew Fierze (012307)
klik
Nie tylko ponad gigawat energii, ale i ładne widoki (012308)
klik
Słońce zachodzi ale przed nami jeszcze ponad 30km jazdy przez góry. Jutro o 6 rano mamy prom. (012309)
klik
Wieczorem wśród gór (012426)
klik
Zapadł już zmrok a przed nami jeszcze parę godzin po trawersie. Na szczęście mamy super światła! (012427)
klik
Total industrial! Z czarnej nocy wyłania się nagle rozdzielnia przy elektrowni w Fierze (012310)
klik
Zapora i elektrownia w Fierze (500MW). Ponad 99% energii w Albanii pochodzi ze źródeł odnawialnych. (012311)
klik
Z profilu wysokościowego widać że trasa ma dwie składowe - ogólne ukształtowanie terenu i lokalna "piła" - góra-dół-góra-dół charakterystyczna dla wijących się w górach trawersów. To (012452)
klik
Nocujemy przy przystani promowej w Breglum. Prom będzie o 6 rano (012312)
klik
Stare promy samochodowe już nie kursują, ale w porannym słońcu prezentują się malowniczo. (012314)
klik
Około szóstej przypływa nasz prom. (012315)
klik
Ładujemy rowery (012428)
klik
Pod albańską banderą (012430)
klik
Prom służy głównie ludziom, którzy po zalaniu doliny zostali odcięci od drogi. (012431)
klik
Na promie (012317)
klik
Droga z Breglum do Koman (012318)
klik
Chociaż kawałek drogi pokonujemy bez pedałowania (012319)
klik
Albańska obsługa promu nie ma nic przeciwko temu żebyśmy zajęli najlepsze miejsca. (012320)
klik
Skalne ściany (012321)
klik
Prom prowadził...no właśnie, czy ten pan nie wydaje się Wam znajomy? (012323)
klik
Zawijamy po kolejnych pasażerów (012429)
klik
Zwierciadło (012324)
klik
Viva Albania! (012326)
klik
Płyniemy do Koman (012327)
klik
Widoki z promu zapierają dech w piersiach. I do tego to poranne słońce! (012328)
klik
Znajdź i otocz pętlą jeden element nie pasujący do rysunku (pytanie z egzaminów wstępnych na wydział elektryczny) (012329)
klik
Promem docieramy do Koman, gdzie jest kolejna zapora na Drinie i prom nie płynie dalej więc jedziemy rowerami i taki mamy oto widok (012330)
klik
Kolejny kawałek zalewu na Drinie (012331)
klik
Deptak w Szkodrze (Shkodër) (012332)
klik
Jeździmy po deptaku w Szkodrze szukając knajpy która zaspokoi nasze oczekiwania. A są one skrajne - je chcę mięso, a Andrzej vege. (012333)
klik
Piwo już jest. Czekamy na obiad. (012334)
klik
Winorośl (012335)
klik
Wygląda jak pocztówka z raju. A przynajmniej jak dobre miejsce do kąpieli! (012336)
klik
Hop! (012448)
klik
I jeszcze jedna kąpiel (012432)
klik
Płot w Alpach Albańskich zwanych też Górami Północnoalbańskimi (012339)
klik
Znaleźliśmy fajne miejsce na biwak, ale po drugiej stronie rzeki. Wcale nie jest tak łatwo przejść! (012433)
klik
Przeprawa na biwak (012340)
klik
Albańskie wino w swoim naturalnym krajobrazie. Jakoś nie mieliśmy szczęścia. Dwie butelki wylaliśmy, ale trzecia była całkiem ok. (012341)
klik
Biwak dolinie rzeki Kir, po drodze do Theth (012343)
klik
Droga (012344)
klik
Kolejna porcja pysznych albańskich warzyw zniknie za chwilę na naszych brzuchach (012345)
klik
Okazuje się że nad rzeką jest most i na drogę wracamy bez walczenia z nurtem (012346)
klik
Przydrożne ule na drodze do Kir (012347)
klik
Na podjeździe zaczyna całkiem solidnie padać. W przeciwieństwie do dotychczasowych krótkich burz teraz chmurzy się na dobre (012348)
klik
Droga na przełęcz Qafa e Malit të Shoshit. Im. Im wyżej tym bardziej jest kamienista, ale generalnie jakoś da się jechać. To niższa ale trudniejsza przełęcz przez którą można dojechać do (012349)
klik
Wśród gór i mgieł podążamy w kierunku Theth (012350)
klik
Na trawersie (012449)
klik
Jeśli nie padało to i tak przynajmniej kilka razy dziennie trzeba było wejść do jakiejś wody. Jedyne buty jakie miałem to sandały. I to był dobry wybór. (012351)
klik
Przenośna suszarka do ubrań zwana też rowerem (na przełęczy Qafa e Malit të Shoshit (1173 m. n.p.m.)) (012352)
klik
Wśród gór i mgieł (012353)
klik
Wśród mgieł i gór (012354)
klik
Widok na Góry Przeklęte. To nie jest jakaś górska ścieżka dla szaleńców. To jest normalna droga. (012355)
klik
Na przełęcz Qafa e Malit të Shoshit podjeżdżaliśmy z prędkością 4km/h a teraz pora na szaleńczy zjazd z prędkością ... 8km/h. Następnego dnia mam zakwasy w mięśniach grzbietu które s (012356)
klik
Pora na wymianę klocków hamulcowych. Jeden komplet nie starcza na dwutygodniowy wyjazd. (012434)
klik
Droga do Theth. Nie, to NIE JEST ZAPLĄTANE ZDJĘCIE Z NORWEGII. (012357)
klik
Drogowodospad (012358)
klik
Wodospadodroga (012435)
klik
Droga do Theth. Przed nami groźne szczyty Gór Przeklętych. (012359)
klik
Nocleg w Górach Przeklętych. (012436)
klik
Odwieczną dyskusję w która stronę położyć głowy rozstrzygnęła poziomica od statywu fotograficznego (012384)
klik
Po zjeździe z przełęczy u Andrzeja też nadeszła pora na wymianę klocków. (012360)
klik
Jak natychmiast nie wezmę prysznica to oszaleję! Na szczęście prysznic zawsze wożę ze sobą, a o wodę nie trudno. (012437)
klik
Po drodze do Theth (012361)
klik
Okolice Theth (012362)
klik
Na podjeździe za Theth strzeliło 1000 km. Trzeba to uczcić! (012438)
klik
Piwo prosto z lodówki (012363)
klik
Pomnik Królowej Górali - Brytyjki zaangażowanej na samym początku XX wieku w łojenie po tych górach i pomoc albańskiej ludności (012364)
klik
Mijamy pomnik Królowej Górali i jedziemy dalej na przełęcz (012365)
klik
Pora na tankowanie. (012366)
klik
Minęliśmy Theth i wspinamy się na przełęcz Qafa e Ter Thores (1770 m n.p.m.) Droga jest dobra, bez kamieni (dużych) i niezbyt stroma. Trochę ponad trzy godziny relaksującego podjazdu. Ta prze (012367)
klik
Droga z Theth do Szkodru (już po stronie Szkodru) w przebudowie. Używamy gwizdka by zwrócić uwagę operatorów ciężkiego sprzętu na nasze wątłe jestestwa. (012439)
klik
Przymiarka. Pojazd wygodny, niestety nie nadaje się na drogi, którymi jesteśmy zainteresowani i ciężko go przenieść przez rzekę. Pozdrowienia dla motocyklowej ekipy ze Śląska! (012369)
klik
Przedchwilą było ponad 1700 m n.p.m a zaraz będzie... ZERO. Wśród pól i łąk jedziemy na biwak nad Jezioro Szkoderskie (012370)
klik
Jezioro Szkoderskie. Te czarne góry w tle to Czarnogóra. (012371)
klik
Góry definitywnie już za nami (012372)
klik
Pola i łąki nad Jeziorem Szkoderskim. W tle góry Czarnogóry (012373)
klik
To już prawie koniec. W przydrożnym sklepie ogrodniczym kupuję folię do sporządzenia pokrowca na rower. (012374)
klik
Znawcy piwa zapewne już wiedzą że jesteśmy w Czarnogórze! (012377)
klik
Miasteczko Ulcinj w Czarnogórze. Uciekamy z zatłoczonej plaży miejskiej. (012375)
klik
Ulcinj - starówka (012376)
klik
Za miastem znajdujemy jakąś mała plażę i dokonujemy plażowania ale ta plaża jest mała i przy drodze wiec jedziemy dalej (012378)
klik
Co to jest? Konstrukcje jakby z innego świata, ale chyba służą do połowu ryb (012379)
klik
Łąka ślimaków (012380)
klik
Gdyby to było jadalne to mielibyśmy ucztę! (012381)
klik
Na Wielkiej Plaży w Czarnogórze (012382)
klik
W końcu na Wielkiej Plaży znajdujemy przestrzeń do kąpieli (012383)
klik
Zasłużony odpoczynek na koniec wyjazdu. (012441)
 
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikowanie tylko na zasadach
określionych przez redakcję Koła Roweru >>zobacz.
strona główna |  index

0.02839 sek.  optima cennik