Gdy brnąłem dziś przez góry obudził się największy chyba wróg rowerzystów – wiatr. Podjazd nie ważne jak stromy czy długi, jest może i ciężki, ale gdy już się skoñczy ofiaruje nam w nagrodę zjazd. Wiatr potrafi to wszystko zniweczyć. Deszcz, jest chyba przede wszystkim zimny i nudny, lecz gdy wiatr rzuca ci krople prosto w oczy, zaczyna cię wykañczać.
Robert Maciąg „Ptak Złotego Wiatru czyli 7000 km samotności na chiñskim rowerze”
