W jasnym świetle dnia myśl o spotkaniu drapieżnika w lesie brzmi jak wielka przygoda, ale kiedy utkniesz w księżycowej poświacie, mając przed sobą perspektywę nocy w śpiworze na porośniętej trawą polance w dżungli, fakt, że tak naprawdę nie wierzysz, że w okolicy są tygrysy, zostaje wyparty przez myśl, że może tam jednak być jeden albo dwa i zaczynasz podejrzewać, że może nie są one tak milutkie, jak się wydawało, i że twoja pompka rowerowa jako broñ może nie wystarczyć do odstraszenia wielkiego kota, rozglądającego się o północy za przekąską.
Erika Warmbrunn „Gdzie koñczy się droga. Samotna wyprawa po bezdrożach Azji”
